Bal w Jaszczurówce Bal w Jaszczurówce
i
„Autoportret na tle drzwi”, Stanisław Ignacy Witkiewicz, ok. 1910 r., Muzeum Narodowe w Poznaniu (domena publiczna)
Doznania

Bal w Jaszczurówce

Irena Krzywicka
Czyta się 18 minut

Chodził po ulicach Zakopanego olbrzymi, piękny, nasępiony – takiego zobaczyłam po raz pierwszy jako dziewczynka.

Przede wszystkim widziało się jego chmurne, wspaniałe oczy, niepatrzące na nikogo, a zaraz potem, bo szedł szybko, olbrzymie łydy, opięte w grube wełniane pończochy. Była widocznie zima, bo pamiętam jeszcze bardzo grubą, watowaną kurtkę, futrzaną czapę, nasuniętą na zmarszczone brwi, krótkie „sportowe” spodnie i narciarskie buciory, z których wystawały owe heroiczne łydy, dające pojęcie o reszcie struktury ich właściciela. Nosił sławne imię i nazwisko: Stanisław Witkiewicz, po ojcu, znakomitym malarzu i krytyku, jednym z „odkrywców” Tatr i twórcy „stylu zakopiańskiego”, ale nosił jeszcze drugie imię – Ignacy.

Zresztą, bawiąc się kapryśnym słowotwórstwem zarówno w twórczości swojej, jak w życiu, sam sobie nadał mnóstwo nazwisk: Witkacy, Witkasiewicz itd. Z pierwszych, na pół dziecięcych wspomnień pamiętam jeszcze jakieś mętne słuchy, jakoby ojciec nie kazał mu się wcale uczyć, jakoby wychowywał go z dala od książek, na „łonie” natury, niemal jak pierwotnego człowieka. Nie wiem skąd się te słuchy wzięły i w jakiej mierze odpowiadały prawdzie, w każdym razie, jeśli coś było w nich rzeczywistego, to rezultat takiego prymitywnego wychowania okazał się dość osobliwy.

Poznałam się z Witkacym już jako dorosła osoba. Był wówczas autorem niezliczonych surrealistycznych obrazów, które straszyły w wielu mieszkaniach inteligencji warszawskiej i krakowskiej, setek fascynujących, choć nie „malarskich” (jak twierdzili plastycy) portretów, malowanych zawsze tą samą manierą, katastroficznych i dekadenckich powieści oraz sztuk, w których obok niezrozumialstwa i mętniackiej filozofii trafiały się znakomite, trafne sceny, zaprawione przepysznym często humorem. Witkacy miał gorących zwolenników i równie gorących przeciwników. Jednych raziły jego przeraźliwa manieryczność, kabotyństwo, poza, a w twórczości jego widzieli wyłącznie efekciarstwo, inni uważali go niemal za geniusza.

Ciekawe, że bliski tym ostatnim był Boy-Żeleński. Trudno sobie było wyobrazić dwóch bardziej różnych ludzi: jeden skromny aż do przesady, drugi celebrujący

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Sylwestrowy toast Rudej Sylwestrowy toast Rudej
i
ilustracja z archiwum, nr 1343/1971 r.
Rozmaitości

Sylwestrowy toast Rudej

Siostry Rojek

Skończy się za chwilę bieżący rok, a ponieważ ja osobiście popełniłam w ciągu ubiegłych 12 miesięcy mnóstwo idiotyzmów, to proponuję, żebyśmy powzięli, kochane moje siostry i kochani bracia, szereg żelaznych postanowień, i to zanim wybije północ, bo potem przestaną się liczyć. Będę mówiła za siebie, wymienię je w jakiejś tam kolejności, wypiszę i pozwalam każdej z was i każdemu z was przyłączyć się przez postawienie w kwadraciku, specjalnie w tym celu umieszczonym, tzw. ptaszka, który wygląda tak ✓. 

Spis postanowień

☐ Nie palić więcej niż 32 papierosy dziennie (wliczając w to noc);

Czytaj dalej