Bradl to jeden z pseudonimów konspiracyjnych Kazimierza Leskiego, inżyniera, wynalazcy, pilota i akowca. Leski początkowo działał w Muszkieterach, polskiej podziemnej agencji wywiadowczej, o której do dziś niewiele wiadomo.
Był tam szefem kontrwywiadu. Brał także udział w Powstaniu Warszawskim, za co został kilkakrotnie odznaczony. Po wojnie trafił oczywiście do peerelowskiego więzienia, z którego wyszedł dopiero w 1955 r. Biografia Leskiego ma ogromny potencjał popkulturowy i Muzeum Powstania Warszawskiego postanowiło to wykorzystać, wydając serię komiksów zatytułowaną po prostu Bradl. Scenariusz powierzono Tobiaszowi Piątkowskiemu, któremu przed laty uznanie przyniosły dwie serie: sensacyjno-cyberpunkowe Status 7 i sensacyjno-humorystyczne 48 stron. Za rysunki odpowiada zaś Marek Oleksicki, który tworzy głównie na potrzeby amerykańskiego rynku komiksowego. Efekt ich współpracy jest kapitalny. Piątkowski napisał opartą na faktach i dobrze osadzoną w realiach, ale jednak fikcyjną historię rodem z powieści Iana Fleminga. W komiksie Bradl jest tajnym agentem, który mógłby być protoplastą Jamesa Bonda. Opowieść jest dynamiczna, pełna zwrotów akcji i napięcia. Piątkowski nie przesadza jednak z efekciarstwem, dbając o weryzm wydarzeń. Jego opowieść o Bradlu pełna jest pięknych kobiet, wyrafinowanych przeciwników i bohaterskich Polaków. Daleko jej jednak do taniego patosu czy narodowego zadęcia. To fajnie opowiedziana historia patrioty i jego walki o niepodległość. Świetnie wypadają również realistyczne rysunki Oleksickiego, który dba zarówno o detale architektoniczne, jak i wartkość narracji wizualnej. Dwa pierwsze tomy przygód Bradla mocniej trzymają się realiów historycznych, najnowszy trzeci to czysta rozrywka i zabawa formą. Czekam na kolejne, bo z każdym autorzy podnoszą sobie poprzeczkę.