Natura większości ludzi nie pozwala im zaznawać szczęścia w więzieniu, a namiętności, które zamykają nas w nas samych, stanowią więzienie jedno z najgorszych.
Jest rzeczą oczywistą, że szczęście człowieka zależy częściowo od okoliczności, a częściowo od niego samego. W książce niniejszej zajmowaliśmy się warunkami tego drugiego rodzaju i doszliśmy do wniosku, że jeżeli o nie chodzi, recepta na szczęście jest bardzo prosta. Wielu ludzi wypowiada przekonanie (zaliczyć do nich musimy, jak sądzę, i p. Krutcha, o którym mówiliśmy poprzednio), że szczęście niemożliwe jest bez wiary o charakterze mniej lub bardziej religijnym; z drugiej strony ludzie, którzy nie są szczęśliwi, sądzą często, że zmartwienia ich płyną z bardzo skomplikowanych i nader intelektualnych źródeł. Nie wierzę jednak, aby to, na co wskazuje się w tego rodzaju rozważaniach, było istotnie źródłem szczęścia lub nieszczęścia: jest to jedynie jego objawem. Człowiek, który nie jest szczęśliwy, przyjmuje z reguły nieszczęśliwą wiarę, człowiek szczęśliwy – szczęśliwą; każdy z nich może przypisywać swe szczęście lub brak szczęścia swej wierze, ale właściwy stosunek przyczynowy działa w odwrotnym kierunku.
Pewne