Człowiek szczęśliwy
Doznania

Człowiek szczęśliwy

Bertrand Russell
Czyta się 10 minut

Natura większości ludzi nie pozwala im zaznawać szczęścia w więzieniu, a namiętności, które zamykają nas w nas samych, stanowią więzienie jedno z najgorszych.

Jest rzeczą oczywistą, że szczęście człowieka zależy częściowo od okoliczności, a częściowo od niego samego. W książce niniejszej zajmowaliśmy się warunkami tego drugiego rodzaju i doszliśmy do wniosku, że jeżeli o nie chodzi, recepta na szczęście jest bardzo prosta. Wielu ludzi wypowiada przekonanie (zaliczyć do nich musimy, jak sądzę, i p. Krutcha, o którym mówiliśmy poprzednio), że szczęście niemożliwe jest bez wiary o charakterze mniej lub bardziej religijnym; z drugiej strony ludzie, którzy nie są szczęśliwi, sądzą często, że zmartwienia ich płyną z bardzo skomplikowanych i nader intelektualnych źródeł. Nie wierzę jednak, aby to, na co wskazuje się w tego rodzaju rozważaniach, było istotnie źródłem szczęścia lub nieszczęścia: jest to jedynie jego objawem. Człowiek, który nie jest szczęśliwy, przyjmuje z reguły nieszczęśliwą wiarę, człowiek szczęśliwy – szczęśliwą; każdy z nich może przypisywać swe szczęście lub brak szczęścia swej wierze, ale właściwy stosunek przyczynowy działa w odwrotnym kierunku. 

Pewne

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Lukrowanie 
doświadczeń
i
"La Orana Maria", 1891, Paul Gauguin; źródło: zbiory Met Museum
Pogoda ducha

Lukrowanie 
doświadczeń

Katarzyna de Lazari-Radek

Sprawa, zdawałoby się, oczywista: człowiek chce być szczęśliwy. A jednak temat dla filozofów niejednokrotnie okazywał się krępujący, niemal wstydliwy. Bo czy przyzwoity człowiek może stawiać za cel swoich działań szczęście? Sprawiedliwość, wolność czy posłuszeństwo prawu moralnemu to rozumiem, ale szczęście?

Nawet ci, jak Arystoteles i inni starożytni Grecy, którzy głosili, że ostatecznym celem ludzkiego działania jest właśnie szczęście, zastrzegali, że prawdziwie zadowolonym z życia może być tylko człowiek cnotliwy, który używa rozumu i nie ulega prostym żądzom „odpowiednim dla bydła”. Podobnie hedonista John Stuart Mill, który definiował szczęście w kategoriach przyjemności, dzielił te ostatnie na niższe i wyższe, implikując, że każdy dżentelmen zazna więcej szczęścia, słuchając opery, niż wstawiając się z kolegami w pubie. Od kilkudziesięciu lat psychologia pozytywna, a wraz z nią neurobiologia, robi wiele, by pomóc filozofom pozbyć się kompleksów przyziemności, i wskazuje, że gdyby nie odczuwane przez nas szczęście, życie nasze byłoby nie do zniesienia i ani o sprawiedliwość, ani o wolność walczyć nie byłoby komu.

Czytaj dalej