Na adres redakcji nadeszło do mnie wiele listów z pytaniem, jak zdefiniowałbym elegancję. To zapewne znak epoki, że pytanie to zadali wyłącznie mężczyźni.
Sformułowałem ten problem następująco: Co to znaczy być eleganckim mężczyzną we współczesnym świecie?
Wiele tygodni spędziłem na rozmyślaniach poświęconych tej kwestii. Przestudiowałem niezliczone pradawne podręczniki savoir-vivre'u, szukając tam wsparcia w stworzeniu nowoczesnych uogólnień – lecz na próżno. Stopniowo rósł we mnie niepokój, bo czułem, że nie mogę zawieść swoich czytelników.
Pomoc przyszła z najmniej oczekiwanej strony: otóż niedościgły wzór elegancji znalazłem w biografii Emanuela Swedenborga (słynnego szwedzkiego mistyka i jasnowidza, uczonego i wynalazcy, wielkiego figury XVIII wieku) pióra Signe Toksvig.
Anegdota, którą chce przywołać, nie potrzebuje komentarza. Myślę, że w zupełności wystarczy jej streszczenie, by każdy mężczyzna uzyskał pojęcie, jak powinien zachowywać się w codziennym życiu.
Pewnego razu, kiedy w sztokholmskich salonach powszechnie już wiedziano, że sędziwy Swedenborg potrafi podróżować pomiędzy różnymi światami, przybyła do do niego wdowa po ambasadorze holenderskim. Jej nagle zmarły mąż zabrał ze sobą do grobu informację, gdzie schował zaświadczenie za spłacony dług. Istniało ryzyko, że bez tego dokumentu biedna kobieta będzie musiała spłacać go ponownie.
Swedenborg nie dał się dwa razy prosić.
Podczas kolejnej wizyty w zaświatach odnalazł duszę zmarłego dyplomaty i dowiedział się wszystkiego, co było potrzebne, a następnie przekazał tę informacje wdowie, w ten sposób ratując ją przed finansową ruiną.