Autor prezentowanej dziś okładki przyszedł na świat w czerwcu 1914 r., jakiś czas później okładkę tę zaprojektował, a we wrześniu 2005 r. opuścił świat w tym samym miejscu, w którym go powitał, czyli w Warszawie. Pozostawił po sobie także kilkaset innych prac, jednego szalenie utalentowanego syna i coś, co nazywamy polską szkołą plakatu. Kto? Dokładnie! Któż by inny! Ale po kolei.
Zdobywszy zawód rysownika litografa, podjął studia na wydziale malarstwa, koniec końców został jednak grafikiem, plakacistą, ilustratorem, a nawet – czy może przede wszystkim – pedagogiem. Mało brakowało, a byłby skrzypkiem. Jego ojciec, klezmer, grywał do kotleta i nie tylko. W synu widział kontynuatora rodzinnej tradycji. Młody Henryk uszy posiadał muskularne, ale talent marny. Na przekór ojcu postanowił więc zgłębiać sztuki wizualne. Przez pewien czas wszystko zdawało się