Tytuł nawiązuje do opublikowanego w 1899 r. opowiadania Josepha Conrada Heart of Darkness. Ale w spektaklu baletowym Izadory Weiss „jądrem ciemności” nie są ponure aspekty kolonializmu Wolnego Państwa Kongo, tylko wynaturzone zasady społeczne sprowadzające kobietę do roli gejszy, którą w zależności od kaprysu można dowolnie rozporządzać.
Mechanizmy przemocy w obu przypadkach są jednak podobne. Poczucie bezkarności („wygrywa” ten, kto silniejszy), bezradność słabszych, oportunizm otoczenia i szykanowanie ofiar, zwłaszcza kiedy przyjdzie im do głowy przenieść swoje problemy na forum publiczne. I tak jak wyznał Marlow, bohater Conrada: „Nie mogłem jej powiedzieć – byłoby się zrobiło za ciemno – beznadziejnie ciemno…”, ukrywanie niewygodnej prawdy i zamiatanie problemów pod dywan.
Choreografia stworzona przez Weiss jest bardzo emocjonalna. Może to jeszcze nie w pełni rozpoznawalny i indywidualny styl choreograficzny – skala trudności technicznych też nie osiąga poziomu takich twórców, jak chociażby Jean-Christophe Maillot bądź Akram Khan – ale w moim odczuciu Darkness jest znacznie ciekawsze od choreografii Sashy Waltz, która w tym sezonie również gościła na scenie Teatru Wielkiego – Opery Narodowej.
Izadora Weiss nie epatuje wymyślną scenografią, kostiumami, efektami multimedialnymi i innymi modnymi ostatnio zabiegami inscenizacyjnymi. Dociera do widza tańcem i doskonale dobraną muzyką: starofrancuską, napisaną przez Bacha, Vivaldiego, Philipa Glassa i Armanda Amara. W spektaklu tańczą artyści Polskiego Baletu Narodowego. W premierowym przedstawieniu udział wzięli m.in.: Ewa Nowak, Agnieszka Jankowska, Yurika Kitano, Vadzim Kezik, Adam Kozal, Adam Myśliński, Lorenzo Alberti i doskonale zinterpretowali swoje role, udowadniając, że są w stanie wyrażać ruchem wewnętrzne przeżycia bohaterów. A o to w sztuce tańca chodzi!
Izadora Weiss przez osiem lat kierowała Bałtyckim Teatrem Tańca. Na Wybrzeżu nie udało jej się przekonać do swojej wizji wystarczająco szerokiej publiczności. Teraz założyła Biały Teatr Tańca i wygląda na to, że jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa…