Darkness
i
Spektakl „Darkness”, fot. Ewa Krasucka/Teatr Wielki – Opera Narodowa
Opowieści

Darkness

Joanna Brych
Czyta się 4 minuty

Tytuł nawiązuje do opublikowanego w 1899 r. opowiadania Josepha Conrada Heart of Darkness. Ale w spektaklu baletowym Izadory Weiss „jądrem ciemności” nie są ponure aspekty kolonializmu Wolnego Państwa Kongo, tylko wynaturzone zasady społeczne sprowadzające kobietę do roli gejszy, którą w zależności od kaprysu można dowolnie rozporządzać.

Mechanizmy przemocy w obu przypadkach są jednak podobne. Poczucie bezkarności („wygrywa” ten, kto silniejszy), bezradność słabszych, oportunizm otoczenia i szykanowanie ofiar, zwłaszcza kiedy przyjdzie im do głowy przenieść swoje problemy na forum publiczne. I tak jak wyznał Marlow, bohater Conrada: „Nie mogłem jej powiedzieć – byłoby się zrobiło za ciemno – beznadziejnie ciemno…”, ukrywanie niewygodnej prawdy i zamiatanie problemów pod dywan.

Choreografia stworzona przez Weiss jest bardzo emocjonalna. Może to jeszcze nie w pełni rozpoznawalny i indywidualny styl choreograficzny – skala trudności technicznych też nie osiąga poziomu takich twórców, jak chociażby Jean-Christophe Maillot bądź Akram Khan – ale w moim odczuciu Darkness jest znacznie ciekawsze od choreografii Sashy Waltz, która w tym sezonie również gościła na scenie Teatru Wielkiego – Opery Narodowej.

Izadora Weiss nie epatuje wymyślną scenografią, kostiumami, efektami multimedialnymi i innymi modnymi ostatnio zabiegami inscenizacyjnymi. Dociera do widza tańcem i doskonale dobraną muzyką: starofrancuską, napisaną przez Bacha, Vivaldiego, Philipa Glassa i Armanda Amara. W spektaklu tańczą artyści Polskiego Baletu Narodowego. W premierowym przedstawieniu udział wzięli m.in.: Ewa Nowak, Agnieszka Jankowska, Yurika Kitano, Vadzim Kezik, Adam Kozal, Adam Myśliński, Lorenzo Alberti i doskonale zinterpretowali swoje role, udowadniając, że są w stanie wyrażać ruchem wewnętrzne przeżycia bohaterów. A o to w sztuce tańca chodzi!

Izadora Weiss przez osiem lat kierowała Bałtyckim Teatrem Tańca. Na Wybrzeżu nie udało jej się przekonać do swojej wizji wystarczająco szerokiej publiczności. Teraz założyła Biały Teatr Tańca i wygląda na to, że jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa…

fot. Ewa Krasucka/Teatr Wielki – Opera Narodowa
fot. Ewa Krasucka/Teatr Wielki – Opera Narodowa
fot. Ewa Krasucka/Teatr Wielki – Opera Narodowa
fot. Ewa Krasucka/Teatr Wielki – Opera Narodowa
fot. Ewa Krasucka/Teatr Wielki – Opera Narodowa
fot. Ewa Krasucka/Teatr Wielki – Opera Narodowa
fot. Ewa Krasucka/Teatr Wielki – Opera Narodowa

Czytaj również:

Roztańczona aktywistka
i
Josephine Baker, zdjęcie: George Hoyningen-Huene, 1929 r., © George Hoyningen-Huene Estate Archives
Doznania

Roztańczona aktywistka

Stach Szabłowski

Josephine Baker wyszła ze slamsów, ale nigdy o nich nie zapomniała – mówiła o tym, stojąc u boku Martina Luthera Kinga podczas marszu na Waszyngton. Kiedyś była oglądana jako „egzotyczna piękność”, dzisiaj jej taniec rozpatrywany jest w kategoriach sztuki zaangażowanej.

Trwająca jeszcze do 1 maja berlińska wystawa poświęcona Josephine Baker ma tytuł Icon in Motion (Ikona w ruchu). Bo naturalnym żywiołem tej wszechstronnej artystki był właśnie gest, performans, taniec, którym rozgorączkowała międzywojenną Europę.

Czytaj dalej