Dawno temu we Włoszech Dawno temu we Włoszech
Przemyślenia

Dawno temu we Włoszech

Dariusz Kuźma
Czyta się 4 minuty

Lenù i Lila, dwie bystre, rezolutne dziewczynki żądne wiedzy o świecie pociągającym i przerażającym, który oczekuje na nie hen za horyzontem. Najlepsze przyjaciółki skłonne do ogromnych poświęceń, okazjonalnie rywalki, które motywują tajone ambicje i kompleksy. Przeżywają na naszych oczach wzloty i upadki wieku młodzieńczego, wyzbywając się stopniowo kolejnych życiowych iluzji. A w tle panorama losów mieszkańców ubogiej dzielnicy Neapolu lat 50. XX w., gdy miasto wychodziło z traumy drugiej wojny światowej i stawało wobec obyczajowych przemian, które wywracały zastany porządek do góry nogami. Oto Genialna przyjaciółka, nakręcona z emocjonalnym wyczuciem i wizualną maestrią ekranizacja pierwszego z czterech tomów Cyklu neapolitańskiego enigmatycznej pisarki Eleny Ferrante. Sezon zawiera 8 odcinków z planowanych ogółem 32 i opowiada historię narodzin oraz rozwoju znajomości bohaterek – jako małych dziewczynek, a następnie nastolatek zmieniających się fizycznie i mentalnie w samoświadome, niezależne kobiety.

Wraz z kolejnymi odcinkami odkrywamy, razem z buntowniczą Lilą i rozważną Lenù, prawidła dziewczyńskiej i kobiecej przyjaźni, która potrafi być magiczna, toksyczna, inspirująca i boleśnie przyziemna, poznajemy także otaczający je świat. Świat ubóstwa, przemocy i desperacji, który więzi w błędnym kole braku edukacji i ograniczeń klasowych. Świat mężczyzn, o których kobiety się biją, po których płaczą, których się boją, ale też tych, o których marzą, którzy stanowią centra ich prywatnych mikroświatów. Świat, w którym dziewczynka nie może upokorzyć chłopca udowodnieniem, że jej wiedza jest rozleglejsza, a mężczyzna, który pomaga żonie prowadzić wózek z dzieckiem zostaje uznany za słabego. Ulotne piękno przyjaźni i różnych „pierwszych razów” przeplata się z piekłem społeczeństwa patriarchalnego, zbudowanego na fizycznej i materialnej przewadze mężczyzn oraz uległości przyzwyczajonych do takiego życia kobiet. W jednej ze scen wzburzony ojciec odpuszcza Lenù karę, ale na skutek rzucanych przez żonę wyzwisk bije córkę, by udowodnić, że jego pozycja przez to nie osłabła. W innej scenie Lila zostaje wyrzucona przez wściekłego ojca przez okno, bo śmiała mu się sprzeciwić.

Napisać, że bohaterki mają w życiu trudno, byłoby karygodnym eufemizmem, zwłaszcza że ich przyszłość wydaje się już nakreślona w umysłach rodziców, ograniczonych dawnymi, odziedziczonymi wzorcami postępowania. Dojrzałość, zamążpójście, jeden, drugi, trzeci poród, a w międzyczasie miliony balkonowych kłótni i ulicznych plotek w wyczekiwaniu na powrót żywiciela rodziny lub na jakąkolwiek odmianę życia. Mimo wszystko poniewierane przez los i otoczenie Lenù i Lila śnią swe sny o kontynuowaniu szkolnej nauki czy sukcesach zawodowych, a twórcy Genialnej przyjaciółki czynią z nich zwierciadło dla tłamszonych pasji i marzeń bohaterów drugiego planu. Dla ich koleżanek i kolegów reprezentujących różne ścieżki młodości, zarówno tych upajających się siłą sprawczą wyznawanych zbiorowo ideologii, jak i tych, którzy praktykują odcinanie się od własnych korzeni. Dla ich ojców i matek usiłujących zapewniać dzieciom godziwy byt. Dla idealizowanych lub demonizowanych dzielnic, które po odarciu z lokalnych mitów rozczarowują swą przeciętnością.

Genialna przyjaciółka przywołuje często na myśl… Dawno temu w Ameryce Sergia Leone, choć obie historie nie mają wiele wspólnego na poziomie fabularnym. Ale w opisywaniu językiem ruchomych obrazów przyjaźni, która uskrzydla, lecz bywa konfrontowana z brudem i surowością zasad rządzących światem, a także pod względem obserwowania zmian dokonujących się w ludziach na przestrzeni lat – możemy mówić o szczególnym powinowactwie. Dziewczynki i chłopcy z pierwszych dwóch odcinków serialu zamieniają się w młodych dorosłych – a grają ich aktorki i aktorzy o innych rysach i sposobie bycia, co jeszcze bardziej uwydatnia zachodzące w postaciach przemiany, także te światopoglądowe.

Mimo trudnej do uniknięcia w takim projekcie lekkiej glamouryzacji świata przeszłości, serial daje poczucie obcowania z prawdziwymi ludźmi, a nie z rzeczywistością zainscenizowaną. Jest w nim pokora wobec perfidii losu, refleksja na temat przemijalności własnych wyobrażeń o samym sobie. Jest wreszcie kobieca przyjaźń, jaką rzadko oglądamy na ekranach kin i telewizorów, niezależna, silna, wielowymiarowa, subtelna, wyrazista, nieodgadniona.

I mimo że Genialna przyjaciółka jest w głównej mierze opowieścią przeznaczoną dla kobiet, opowiadającą w uniwersalny sposób o rozmaitych obliczach kobiecości w świecie dla kobiet nieprzychylnym, mężczyźni nie powinni pozbawiać się możliwości obejrzenia tej perełki. Nie tylko po to, by nieco lepiej zrozumieć własne mamy, córki, babcie czy koleżanki bądź nauczyć się czegoś o swych byłych, obecnych i (ewentualnie) przyszłych partnerkach. Także dlatego, żeby przeżyć wyjątkową audiowizualną przygodę w bogatym w emocje świecie, który oczywiście różni się znacznie od współczesnego, ale ma z nim wciąż zaskakująco wiele punktów stycznych. Warto aplikować sobie takie serialowe doświadczenia. Kolejne sezony już niedługo.

 

Czytaj również:

Romeo i Julia z jerozolimskiego sztetlu Romeo i Julia z jerozolimskiego sztetlu
Przemyślenia

Romeo i Julia z jerozolimskiego sztetlu

Miłada Jędrysik

Shtisel to opowieść na czasy, w których próby przywrócenia dawnych restrykcyjnych norm społecznych zwykle kończą się źle. W izraelski serial o nieszczęśliwej miłości wkręciła się – ku swemu wielkiemu zdumieniu Miłada Jędrysik.

Oni się kochają, ale przeciwko ich związkowi są obie rodziny. Brzmi znajomo, ale to nie jest historia zwaśnionych rodów. Rody nie miałyby nic przeciwko, ale takie małżeństwo po prostu nie spodobałoby się tam, na górze. Bo on jeszcze nie ma trzydziestki, a ona jest 10 lat starsza i pochowała dwóch mężów. W ortodoksyjnej żydowskiej społeczności zamieszkującej Geulę, dzielnicę Jerozolimy, małżeństwa muszą zostać skomponowane tak, żeby miały jak największe szanse na harmonijne trwanie. Skomponowane – bo zadanie dobrania męża i żony należy do swata lub swatki. To zbyt poważna sprawa, żeby pozostawić ją romantycznym złudzeniom młodych. No więc on, Akiwa, grany przez błękitnookiego Michaela Aloniego, zakochuje się w Eliszewie (w tej roli filmowa gwiazda Ajjelet Zurer). To dwoje pięknych izraelskiego kina, a tu on chowa się za pejsami, rzadką brodą i tym śmiesznym, za małym (zapewne tylko z naszego punktu widzenia, pannom z Geuli się to podoba) kapeluszem, ona pod sztywną peruką i spódnicami ledwo ponad kostkę. Czy dalej są piękni? Oczywiście. Tam nie ma niepięknych postaci – owdowiały ojciec Akiwy rabin Szulem, ze swoim wielkim brzuszyskiem i okruszkami jedzenia w rozłożystej brodzie, jego trochę za tłusty syn Cwi Arie, emablowane przez Szulema w celach gastronomicznych 60-latki w czepkach nietwarzowych tak bardzo, że aż boli; oni wszyscy jakoś rozczulają. Przy czym nie jest to rozczulenie tkliwe i łzawe. „Tam jest takie ciepełko” – powiedziała kiedyś przyjaciółka o pewnej znajomej rodzinie. W tym serialu jest właśnie takie ciepełko. Pewnie dlatego, że oni wszyscy – Akiwa, jego bracia, siostry, wujkowie, babcia – to dobrzy ludzie. Zwykli ludzie.

Czytaj dalej