![](https://przekroj.org/app/themes/przekroj/public/images/arch-right.png?id=c8439856e49efddc949ed008b8c703f4)
Muzyczny geniusz, akustyczne brzmienie, depresja, tragiczny koniec – to tylko niektóre słowa, którymi można by opisać kariery Nicka Drake’a i Elliotta Smitha. Dwaj wielcy songwriterzy wierzyli, że mają coś ważnego do powiedzenia światu. Obaj dopiero po przedwczesnej śmierci zyskali najwięcej słuchaczy.
„Teraz powstajemy i jesteśmy wszędzie” – to zdanie wyryte na grobie Nicka Drake’a, wybitnego brytyjskiego muzyka, który zmarł tragicznie w wieku zaledwie 26 lat. Cytat z jego ostatniej – wydanej dokładnie 50 lat temu – płyty to także przepowiednia. Zmarły na skutek przedawkowania antydepresantów Drake okazał się jednym z tych artystów, których życie urwało się, zanim rozpoczęła się ich kariera. Od czasu jego tragicznej śmierci na jego twórczość powoływali się m.in. Kate Bush i The Cure, R.E.M. i Belle & Sebastian. Utwory Drake’a coverowali Beck, Steven Wilson czy Sebadoh, a japoński noise-rockowy zespół Boris oddał mu hołd okładką.
Niezależnie od pochodzenia i renomy swoich muzycznych naśladowców największą popularność Brytyjczyk zawdzięcza reklamie. Minutowemu spotowi z 1999 r., który zachęcał do zakupu volkswagena cabrio. Nie wiem, w jakim stopniu ten artystyczny obrazek wspomógł sprzedaż niemieckiego samochodu, natomiast rok po jego premierze liczba sprzedanych egzemplarzy albumu Pink Moon w USA skoczyła z 6 do 74