
Styl Villi De Bondt – ani do podrobienia, ani do nazwania. Elewacją nawiązuje do nurtu ekspresjonistycznego szkoły amsterdamskiej. Relacją brył bliżej jej do ruchu De Stijl i kubizmu w wykonaniu Willema Marinusa Dudoka. Do tego ogrodzenie w stylu secesji wiedeńskiej, a na głównej wieży maszty, odnoszące się do stylu marynistycznego.
Na fasadzie widzimy jeden materiał. Brunatną cegłę. Położoną z wprawą i swadą. „Dzisiaj już takich majstrów nie ma – mówi właściciel Wim Vadeckerhove. – O, tutaj to zauważysz! – dodaje po chwili, oprowadzając mnie po posiadłości. – To powojenna dobudówka. Ten sam sposób kładzenia cegły, ale jakość roboty już inna”.
Wewnątrz tej żelaznej spójności już nie ma. Piękne czarno-białe kafelki w holu, fornirowane drewno w salonie, pod srebrnym łukiem przechodzimy z przedpokoju do holu, pod złotym – do strefy komfortu w salonie. Sam wykusz, w którym znajduje się owa strefa, został wypełniony brązem.
Dom jest otwarty dla zwiedzających. Właściciel prowadzi tu galerię biżuterii, organizuje biennale gdańskiego bursztynu, koncerty kameralne i prywatne pokazy filmowe. Od 2006 r. Villa De Bondt została objęta ochroną jako pomnik kultury.
Posiadłość należała do Jana-Alberta De Bondta, gandawskiego architekta, który wzniósł ją w 1930 r., w tzw. Miljoenenkwartier – willowej dzielnicy powstałej na potrzeby światowej ekspozycji w Gandawie w 1913 r. Projektant cieszył się przed wojną wielką estymą wśród gandawskiej społeczności. Projektował, budował i uczył. W 1939 r. został mianowany dyrektorem Akademii Sztuk Pięknych.
Jednak jego życie zakończyło się w przerażającej ciszy. Gdy władzę przejęli naziści, jego nominacja została potwierdzona, ale Belgowie, zaraz po odzyskaniu niepodległości, oskarżyli go o sprzyjanie Niemcom. Architekta pozbawiono wszelkich stanowisk i zleceń. Jego syna, który walczył po stronie III Rzeszy, skazano na śmierć za kolaborację. Udało mu się zbiec, ale do Belgii już nigdy nie wrócił. W 1965 r., cztery lata przed śmiercią, stary De Bondt, zgorzkniały i żyjący w biedzie, w napadzie szału spalił w domowym piecu wszystkie swoje rysunki i modele.