Od patrzenia na śmierć można zacząć umierać. Oko fotografa nie ma żadnej warstwy ochronnej, żadnej przysłony czy filtra. Chłonie i zasysa wszystko, co zobaczy. Śmierć wdarła się przez obiektyw do wnętrza Sebastião Salgada w 1994 r., kiedy dokumentował krwawą rzeź w Rwandzie.
To, co pokochał w fotografii najbardziej, a więc możliwość zatrzymania momentu na zawsze, stało się przekleństwem. Umieranie, które uwieczniał na kliszy, zastygało też w nim samym, w jego myślach i w organizmie. Po powrocie z rwandyjskiego piekła zaczął chorować. Na całym ciele