Czy to możliwe, że tak piękny i uporządkowany Wszechświat powstał przez zupełny przypadek? Wystarczyłyby przecież nieco inne warunki fizyczne, a życie w ogóle nie mogłoby się narodzić. Czy na tej podstawie można wnioskować o istnieniu jakiegoś Projektanta? Oto jak w drugiej połowie XX w. odżył klasyczny spór filozoficzny.
W latach 70. XX w. w sporze o istnienie Boga pojawił się argument z pogranicza filozofii oraz fizyki teoretycznej, znany jako teoria subtelnego zestrojenia (ang. fine-tuning argument). Idea jest taka: Wszechświat ma idealne własności, by mogło w nim powstać życie. Istnieją pewne stałe fizyczne, np. prędkość światła, siła grawitacji, silne i słabe oddziaływanie jądrowe czy stała Plancka, i wystarczyłyby bardzo drobne odchylenia w każdej z nich, a świat nie mógłby zaistnieć w obecnej postaci. Brytyjski astronom Martin Rees w pracy Tylko sześć liczb wymienia sześć innych dopasowanych stałych kosmicznych, bez których nie powstałyby galaktyki wraz z gwiazdami, planetami oraz innymi ciałami niebieskimi.