1. O znaczeniu prawdy
Chcę z wami porozmawiać o słowie „prawda”.
Jeżeli jesteś z kimś i pragniesz przebudzenia oraz wolności, możesz to osiągnąć, obcując z ludźmi wokół, nawet jeśli nie podzielają oni twoich dążeń. Nie musisz tego od nich oczekiwać. Jeśli jednak masz szczęście, znajdziesz się w otoczeniu ludzi, którzy też chcą być wolni. W buddyzmie określa się to mianem sangha, w hinduizmie satsang. W każdej religii istnieje jakaś społeczność, wspólnota duchowa, której członkowie razem prowadzą poszukiwania. Łatwiej osiągnąć przebudzenie, jeżeli ludzie dookoła także chcą się przebudzić. Niezwykle pomocne stają się wówczas relacje oparte na prawdzie.
Szukamy osób, które podzielają te wartości. Najlepsza jest sytuacja, gdy dwoje ludzi z pełną świadomością i przekonaniem powie sobie: „Tak, uwolnijmy się, wykorzystajmy naszą relację jako środek do tego celu. Wiemy, że w wolności kryje się prawda, bądźmy więc wobec siebie prawdomówni, aby się uwolnić”. To wyjątkowo doniosły i rzadki rodzaj relacji.
„Wszyscy jesteśmy względnie szczerzy i przywiązani do prawdy. Ma to jednak swoje granice. Posługujemy się białymi kłamstwami, akceptujemy rozmaite zdroworozsądkowe poglądy, ubarwiamy, ponieważ nie chcemy skrzywdzić drugiej osoby. Rezygnujemy z prawdy w imię dobroduszności i uprzejmości. Niestety, dobroduszność i uprzejmość prowadzą do odosobnienia”.
Nie znoszę tego mówić, przedziwnie jest twierdzić podobne rzeczy, bo czyż nie powinniśmy starać się być miłymi ludźmi? Musisz jednak uważnie słuchać, a wtedy dowiesz się, co jest dozwolone między tobą a drugą osobą. Jeśli dozwolona jest prawda, możesz mówić prawdę. Jeśli jednak okaże się niedozwolona, nie możesz być prawdomówny.
Możesz po prostu zachować milczenie. Większość związków ma charakter pewnego układu. Opierają się one na milczącym porozumieniu: „Nie zaszkodzę twojemu ego, jeśli ty nie zaszkodzisz mojemu”. Wiele rodzin jest w stanie przetrwać właśnie dzięki temu, że trzymają się tej zasady. Ale jeśli mówicie sobie prawdę i czynicie to z miłością, zrodzi się wzajemna wdzięczność. Jaka jest różnica? Mało kto chce, a nawet powinien podjąć grę w mówienie prawdy. Odmowa podjęcia gry nie jest bynajmniej porażką. Ja sam nie mogłem grać w nią z moim ojcem ani z matką. Grałem z bardzo nielicznymi osobami. Chociaż nie, to nieprawda. Grałem z wieloma osobami, lecz to one przychodziły do mnie i oczekiwały, że z nimi zagram. A to zupełnie inna sytuacja.
Rodzina może być grupą osób, które razem chcą odnaleźć Boga albo razem się wyzwolić. Mówią więc: „Pomóżmy sobie nawzajem to osiągnąć i wykorzystajmy w tym celu prawdę, użyjmy wszelkich możliwych sposobów. Czasem po prostu milczmy, żeby spotkać się w przestrzeni poza naszymi umysłami. Medytujmy razem. Wybierajmy się wspólnie w miejsca odosobnienia. Spróbujmy wejść na wyższy poziom świadomości, żebyśmy mogli uwolnić się od złudzenia, że jesteśmy od siebie odrębni, gdyż ono właśnie izoluje nas od siebie… pomimo naszej wzajemnej miłości”.
2. Związki i emocje
Gdy znikają „ja” i „ty”, a zostaje „my”.
Z duchowego punktu widzenia każdy człowiek żyje zgodnie ze swoją karmą. Wchodzimy ze sobą w różne interakcje, które są siłą napędową przebudzenia. Jako osoby uczymy się oceniania, nasze dusze natomiast uczą się doceniania. Jeśli zamiast oceniać, zaczynamy być wdzięczni, czyli doceniamy siebie, swoje karmiczne położenie oraz inne istoty i ich karmę, to wykształcamy prostą, wszechogarniającą, współczującą świadomość. Być wolnym oznacza otworzyć siebie, swoje serce na pełnię tego, kim się jest. Dopiero gdy poczujemy, że jesteśmy w tej jedności, możemy szczerze szanować i doceniać innych, a także niezwykłą różnorodność wszechświata.
Ilekroć udzielam ślubu, przywołuję obraz trójkąta tworzonego przez nowożeńców oraz miłość, która ich łączy i otacza. W jodze relacji ludzie spotykają się, by odnaleźć wspólną miłość, a jednocześnie pozostać dwiema osobami w tańcu. W takim związku partnerzy są odrębnymi istotami, ale też wspólnotą. Rozwijają się w tej relacji jako jednostki i zarazem wzrasta ich wspólna świadomość. Miłość umożliwia nam doświadczenie jedności. Staje się najpiękniejsza, kiedy znika „ja” i „ty”, gdy istnieje już tylko „my”. Na głębszym poziomie, jeśli zdołacie w pełni rozwinąć współczucie, przestajecie traktować innych jako „tamtych”. Słuchacie i doświadczacie ich, pozwalacie, żeby intuicyjna część was stopiła się z drugą osobą, czujecie wtedy wewnątrz siebie czyjś ból, radość, czyjeś nadzieje i lęki. Odtąd nie ma już „ja” i „on” lub „ona”. Zostaje tylko „my”. Ćwiczcie to w waszych relacjach z innymi.
W pewnym momencie uświadomicie sobie, że wszystko, co widzicie, to wytwory waszych umysłów. Gra zjawisk jest projekcją duszy. To wasza karma, zadanie na obecne wcielenie. Wszystko, co wam się przydarza, ma was nauczyć, abyście pozbyli się rzeczy, abyście pozbyli się przywiązania. Człowieczeństwo i pragnienia nie są błędem. Stanowią integralną część waszej podróży.