Flora dla triumfatora Flora dla triumfatora
Opowieści

Flora dla triumfatora

Piotr Żelazny
Czyta się 7 minut

Zaczęło się od mitu, ale kariera gałązki oliwnej i wawrzynu jako najważniejszych sportowych trofeów jest faktem.

„Biada, Mardoniosie, przeciw jakim ty mężom poprowadziłeś nas do boju, którzy nie o pieniądze urządzają swe igrzyska, lecz o dzielność!” – miał według Herodota zakrzyknąć jeden z Persów szykujących się do bitwy pod Termopilami, kiedy dowiedział się, że Helleni w igrzyskach rywalizują o wieniec oliwny, a nie o złoto i bogactwa.

Gałęzie ze świętego drzewa dzikiej oliwki (Olea oleaster w przeciwieństwie do udomowionej odmiany Olea europaea) rosnącej tuż obok świątyni Zeusa w Olimpii ścinane były złotymi nożyczkami przez chłopca z Elei. Oboje jego rodzice musieli wciąż żyć, by mógł być wyznaczony do tego zadania. Ścięte gałęzie niósł do świątyni Hery i składał na ołtarzu wykonanym ze złota oraz kości słoniowej. To stamtąd brali je sędziowie igrzysk, czyli hellanodikai (dosłownie: sędziowie Greków). I to oni układali z gałęzi wieńce, którymi koronowali zwycięzców.

Według Humanistycznej encyklopedii sportu Wojciecha Lipońskiego pierwotnie gotowy wieniec umieszczano na trójnogu stojącym w przedsionku świątyni Zeusa. Dopiero w V w. p.n.e. wprowadzono zwyczaj składania go na stole ze złota i kości słoniowej wykonanym przez rzeźbiarza Kolotesa i znajdującym się w miejscu kultu Hery.

Informacja

Z ostatniej chwili! To ostatnia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Zwycięzcom poszczególnych konkurencji tuż po ukończeniu zawodów wręczano gałązkę oliwną, a dopiero na koniec igrzysk ich wieńczono. Pierwszym sportowcem, o którym wiemy, że został w ten sposób nagrodzony, był Daikles z Mesenii, który w trakcie ósmej olimpiady (752 r. p.n.e.) zwyciężył w biegu na jeden stadion.

Według Pauzaniasza, autora dzieła Periegesis tes Hellados (Wędrówki po Helladzie), będącego czymś w rodzaju przewodnika po Grecji, w którym informacje geograficzne i historyczne mieszały się z mitologią, zwyczaj wręczania wieńców oliwnych miał się wziąć od Heraklesa Idajskiego – najstarszego z pięciu braci Kuretów, bóstw opiekuńczych, które zajmowały się Zeusem. Herakles wyzwał braci na pojedynek biegowy, a zwycięzcy wręczył właśnie gałązkę oliwną.

Laur na pamiątkę Dafne

Wieniec oliwny był główną nagrodą w najważniejszych ze starożytnych igrzysk – olimpijskich. W innych jednak, jak chociażby w igrzyskach pytyjskich organizowanych w Delfach, wręczano wieńce uplecione z pędów lauru. To bowiem krzew lauru (wawrzynu) był symbolem boga i opiekuna sportowców – Apollina.

Apollo, będący też patronem łuczników, kpił z Erosa, który do swojej codziennej pracy używał łuku i strzał – tak przynajmniej mówi mit. Urażony i obrażony Eros spreparował dwie strzały: złotą i ołowianą. Złotą przeznaczył dla Apolla, ołowianą dla Dafne – nimfy rzecznej, w której bóg się zakochał. Gdy Dafne została trafiona, natychmiast zaczęła pięknego Apolla nienawidzić. Stała się nieczuła na jego zaloty i umizgi. Zaślepiony uczuciem bóg gonił nimfę, a ta przed nim uciekała. Gdy w końcu ją dopadł, błagała, by ją uwolnił, a wtedy Apollo zamienił ją w krzew laurowy. Użył swoich mocy i sprawił, że krzew stał się wiecznie zielony, nawet zimą. Z gałęzi drzewa, w które zamienił Dafne, Apollo uplótł wieniec, włożył go na głowę i nigdy nie zdejmował.

Wieńce laurowe wręczano nie tylko sportowcom, lecz także poetom czy rzeźbiarzom, bo przy okazji każdych igrzysk rywalizowali też artyści. To stąd mamy w językach europejskich słowa „laureat” i „laur”, jak również wyrażenie „spocząć na laurach”.

Wyniki na pomniki

Oczywiście stwierdzenie, że sportowcy podczas igrzysk olimpijskich rywalizowali wyłącznie o wieńce oliwne, nie jest do końca prawdą. Owszem, podczas olimpiady innych trofeów nie przewidziano, ale po powrocie do domów zwycięzcy mogli liczyć na nagrody pieniężne. To miejscowe władze ich opłacały, dostawali ulgi podatkowe, drzwi do kariery w polityce otwierały się przed nimi na oścież, mieli zapewnione miejsca w pierwszym rzędzie w teatrze. Najlepsi sportowcy byli uwieczniani na wazach i innej ceramice, a także opiewani w poematach. Zwycięstwo w olimpiadzie dawało atletom prawo do postawienia symbolicznego pomnika upamiętniającego ich triumf. Trzykrotne zwycięstwo w Olimpii oznaczało honor jeszcze większy i umożliwiało postawienie zindywidualizowanej rzeźby, będącej rzeczywistym odwzorowaniem sportowca.

Prawdopodobnie jedną z takich rzeźb jest Zwycięska Młodość. To posąg wykonany z brązu, znajdujący się obecnie w Getty – muzeum na przedmieściach Los Angeles w Kalifornii, choć pretensje do niego zgłasza już od lat rząd włoski. Uznaje się, że autorem dzieła może być Lizyp – grecki artysta tworzący w latach 370–320 p.n.e., początkowo specjalizujący się w wizerunkach sportowców, a następnie nadworny rzeźbiarz Aleksandra Wielkiego. Zwycięska Młodość przedstawia umięśnionego sportowca, który sięga ręką do spoczywającego na jego skroniach wieńca oliwnego. Nie wiadomo, czy sportowiec sam zakłada sobie koronę z gałęzi, byłoby to jednak wbrew znanym nam opisom. Inna interpretacja mówi więc, że młodzieniec chce zdjąć wieniec z głowy, by złożyć go w ofierze bogom.

Triumf woziwody

W 1896 r. baron Pierre de Coubertin doczekał się realizacji swojego marzenia i wizji – zorganizował nowożytne igrzyska olimpijskie. W miejscu szczególnym, bo w stolicy Grecji, w Atenach. Z antycznych tradycji czerpano oczywiście garściami, ale sportowcy, mimo że amatorzy, rywalizowali o nagrody pieniężne i medale. Zwycięzcy jednak oprócz srebrnego medalu dostawali także gałązkę oliwną. Ci, którzy zajęli drugie miejsce, odbierali miedziany medal oraz gałązkę z krzewu laurowego. Zdobywca trzeciego miejsca aż do 1904 r. i olimpiady w Saint Louis nie dostawał nic.

W tych pierwszych igrzyskach ery nowożytnej zachowano również zwyczaj, że dekoracja wygranych odbywała się na zakończenie zmagań – tuż przed ceremonią zamknięcia. Największą gwiazdą pierwszych igrzysk został przedstawiciel gospodarzy Spiridon Luis, który zwyciężył w biegu maratońskim. Grecka publiczność właśnie maraton uznała za najważniejszą, bo też najbardziej tradycyjną dyscyplinę. Luis dostąpił zaszczytu niesienia greckiej flagi podczas zamknięcia igrzysk. W chwili triumfu miał 23 lata, był synem rolnika, a na życie zarabiał, dostarczając czystą wodę bogatym mieszkańcom Aten. 40 lat później, gdy igrzyska zawitały do Berlina, to właśnie on, ubrany w tradycyjną fustanellę (męską spódnicę noszona na Bałkanach), był gościem specjalnym ceremonii otwarcia. Odprowadzony przez maszerujących żołnierzy wręczył gałązkę oliwną, która w nowożytnej Europie zyskała status symbolu pokoju, gospodarzowi igrzysk – Adolfowi Hitlerowi.

Laurowy awers i rewers

Drugie igrzyska ery nowożytnej – w Paryżu w 1900 r. – nie były udaną imprezą. Zawody sportowe towarzyszyły wystawie światowej i mało kto się nimi emocjonował. Jedyny raz w historii olimpizmu medale były prostokątne. Na froncie widniał wizerunek bogini zwycięstwa Nike trzymającej w dłoniach wieniec oliwny. Rewers przedstawiał sportowca z gałązką oliwną w dłoni, a jakby florystycznych odniesień było mało, w dolnym rogu widniała kolejna gałąź – laurowa. W Paryżu jednak nie wszyscy zwycięzcy byli honorowani medalami: większość otrzymała puchary albo tylko dyplomy.

Po tych eksperymentach estetycznych w pierwszych latach olimpizmu medale ujednolicono w 1928 r., właś­nie wedle tego konceptu z Paryża. I tak na froncie zagościła Nike trzymająca wieniec laurowy w prawej ręce, a w lewej gałązkę palmy. Na rewersie widać było tłum niosący sportowca na rękach. On także trzyma w dłoni palmę. Awers pozostał niezmieniony aż do 2004 r., lecz niestety Nike została pozbawiona wieńca. Rewers był jednolity do 1972 r. Wtedy po raz pierwszy dano organizatorom swobodę w projektowaniu włas­nej strony medalu. Motywy wieńca oliwnego, laurowego albo gałązki oliwnej pojawiały się w Montrealu (1976), Seulu (1988), Atlancie (1996) i w Rio de Janeiro (2016).

Dość długo medale po prostu sportowcom wręczano. Dopiero w 1960 r. podczas igrzysk w Rzymie wprowadzono zwyczaj wieszania ich na szyi triumfatora. Dzisiejszą wstążkę zastępował jednak łańcuch imitujący złączone ze sobą liście laurowe.

Specjalne miejsce dla wieńców przewidywały przez lata sporty motorowe i kolarskie. Wielu pokoleniom kibiców Formuła 1 kojarzyła się z kierowcami na podium, udekorowanymi gigantycznymi, wkładanymi przez głowę i opadającymi na pierś wieńcami laurowymi. Juan Manuel Fangio, Jackie Stewart, Niki Lauda – wszyscy oni mają takie zdjęcia. Prawdopodobnie ostatnim, który został w ten sposób uhonorowany, był Alain Prost po GP Włoch w 1985 r. Wraz z komercjalizacją Formuły 1 zaczęło przybywać sponsorów, którzy chcieli reklamować się na bolidach, kaskach i kombinezonach kierowców. Nie po to wykładali pieniądze, by na najważniejszych ujęciach, tych z podium, ich logotypy były zasłonięte przez jakieś zielsko. I tak laury odeszły do lamusa. Dziś są wyszywane złotą nicią na czapeczkach reklamujących Pirelli (dostawcę opon dla Formuły 1), które zawodnicy obowiązkowo muszą założyć podczas wręczania pucharu.

Oliwka w logotypach

Zwyczaj wręczania wieńców oliwnych zwycięzcom zawodów sportowych powrócił podczas olimpiady w 2004 r. w Atenach. Stolica Grecji ubiegała się co prawda o organizację igrzysk już w setną rocznicę tych pierwszych nowożytnych, czyli w 1996 r. Większą siłę przebicia od tradycji miała jednak Coca-Cola i jej zasoby finansowe – tak przynajmniej mówi popularna, choć nieudowodniona nigdy teoria kolportowana przez greckie media. W stulecie olimpizmu igrzyska urządziła więc Atlanta. Ateny bardzo się za to obraziły, a greccy działacze stwierdzili, że już więcej nie będą się ubiegać o organizację olimpiady. Lecz słowa nie dotrzymali: w 2004 r. znicz olimpijski znów zapłonął w Grecji, a sportowcom wręczano wieńce oliwne.

Dziś korony z kwiatów kojarzą się z najpopularniejszym nakryciem głowy podczas Coachelli albo ślubami w stylu boho, wieniec oliwny mają w logo takie firmy, jak Fred Perry czy Mercedes-Benz, a gałązka to identyfikacja wizualna festiwalu w Cannes. Warto jednak pamiętać, że wszystko zaczęło się od Heraklesa Idajskiego, który wręczył gałązkę oliwną najszybszemu z braci.

Czytaj również:

Ani chleba, ani igrzysk Ani chleba, ani igrzysk
Opowieści

Ani chleba, ani igrzysk

Andrzej Kula

Globalne ocieplenie utrudnia organizację igrzysk, ale znacznie bardziej zagraża małym lokalnym klubom. Tymczasem wielki sportowy biznes wiedzie prym w klimatycznej hipokryzji.

To dobry czas dla zeszłorocznego śniegu. Jeszcze niedawno używało się tego określenia, by zaznaczyć, że coś nie ma znaczenia, nie obchodzi nas, nie ma żadnej wartości. Wraz ze wzrostem temperatury sytuacja się zmieniła. Na nie pierwszej świeżości śniegu odbyły się igrzyska w Soczi w 2014 r., ale też niezliczone zawody Pucharu Świata w narciarstwie alpejskim, dowolnym, biegach i skokach. Coraz lepiej umiemy ów zeszłoroczny śnieg przechowywać, tzw. snowfarming pomaga trwać zimowym dyscyplinom oraz kurortom żyjącym z narciarzy i snowboardzistów. Ale tylko trwać.

Czytaj dalej