Frustrujące i fascynujące pytania
i
rysunek: Kasia Breczko
Przemyślenia

Frustrujące i fascynujące pytania

Julia Fiedorczuk
Czyta się 13 minut

Może uwierzymy sobie nawzajem, kiedy każde z nas opowie swoją historię, a może dojdziemy do różnych wniosków. Nawet z silnej niezgody może się wyłonić ciekawa rozmowa.

Julia Fiedorczuk: Na początek chcę zapytać po prostu, jak się masz? Jak sobie radzisz z dziwną sytuacją, w której znaleźliśmy się z powodu dystansowania społecznego?

Jonathan Safran Foer: No cóż, wydaje mi się, że tydzień czy dwa tygodnie temu miałem silniejsze wrażenie stanu wyjątkowego. Przez cały czas było słychać syreny. Teraz sytuacja nie odbiega za bardzo od normy. Jasne, wszyscy noszą maseczki, restauracje są zamknięte i w ogóle, ale moje życie w sumie i tak przypominało stan kwarantanny, więc sama rozumiesz (śmiech).

W pełni rozumiem. Ja też jestem trochę pustelniczką… Jakie według ciebie będzie pokłosie tej sytuacji? Niektórzy twierdzą, że ludzie staną się bardziej świadomi spraw związanych ze środowiskiem. Czy twoim zdaniem obecne dziwne doświadczenie pozwoli nam lepiej zrozumieć, jak bardzo kruchymi jesteśmy istotami, jak bardzo zależnymi od świata, który nas otacza i od siebie nawzajem?

Mam taką nadzieję. Trwające teraz wydarzenia jednoznacznie dowodzą jednego: potrafimy szybko przeprowadzać ogromne zmiany – aczkolwiek Amerykanie radzą sobie z nimi gorzej niż rozmaite inne kraje. Minął zaledwie miesiąc, a ludzie już protestują. I to w imię czego? Nie umiem nawet wyobrazić sobie odpowiedzi. W każdym razie ciekawie jest zastanowić się, dlaczego możemy przeprowadzać te zmiany. Zewsząd słychać głosy: „To budujące, że chronimy szczególnie narażone osoby. Że zdecydowaliśmy się zupełnie zmienić nasz tryb życia, aby uratować starszych i chorych”. Moim zdaniem to nieprawda. Wydaje mi się, że ludzie chcą chronić samych siebie. Gdyby twój rząd ogłosił: „Wszyscy muszą poddać się kwarantannie, bo inaczej mieszkańcy Bangladeszu zachorują na koronawirusa” – czy ktokolwiek by się

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Lekcje współistnienia
Doznania

Lekcje współistnienia

Julia Fiedorczuk

Może dwa tygodnie temu, kiedy życie toczyło się mniej więcej normalnie, pierwszy raz, witając się ze znajomą, zapytałam: „ściskasz się czy unikasz kontaktu?”. Był to jeszcze prawie żart, zagrożenie wydawało się bardzo odległe, potencjalne raczej niż rzeczywiste, całkiem abstrakcyjne, wyolbrzymione i rozdmuchane przez media. Kilka dni później kolega przywitał mnie słowami: „uściskałbym cię, ale koronawirus…” niezręczność zamaskowaliśmy śmiechem, utrzymując przy tym bezpieczną odległość, „na wszelki wypadek”. Dosłownie po kilku dniach takie rytuały stały się normą – nową formą grzeczności, uwzględniającą ewentualny dyskomfort drugiej osoby o innym niż nasz progu niepokoju albo odporności. „Rozumiem, że nie podajemy sobie rąk” – to wariant sprzed dwóch dni, zaraz po ogłoszeniu przez Światową Organizację Zdrowia stanu pandemii, czyli takiego, w którym uznaje się, że każda osoba na świecie może ulec zarażeniu. Tempo, w jakim ewoluowały te grzecznościowe formuły, odzwierciedla przytomność, z jaką reagujemy na szczególny stan zagrożenia, w którym większość z nas może potencjalnie stać się źródłem niebezpieczeństwa dla tych mniej licznych, dla których zachorowanie będzie tragiczne w skutkach. I owszem, trochę panikujemy. Ale też szczerze przejmujemy się sytuacją, w której bardzo dużo zależy od tego, czy zechcemy działać solidarnie.

Szybko rozprzestrzeniający się wirus uzmysławia nam niewygodny fakt, iż nie jesteśmy oddzieleni od innych ani od środowiska, że nikt i nic nie gwarantuje nam stuprocentowego bezpieczeństwa, choć właśnie tego, dość arogancko, oczekujemy w codziennym życiu. Nasze żywe, inteligentne i bez ustanku podlegające zmianom ciała przynależą do świata, w którym wszystkie procesy i zjawiska są ze sobą powiązane – biologiczne i społeczne, ekonomiczne i ekologiczne, materialne i duchowe. Nawet perfekcyjnie działające państwo, nawet najskuteczniejsze ludzkie instytucje nie wyeliminują nieuchronnie wpisanej w nasz cielesny los nietrwałości. Sytuacja pandemii konfrontuje nas z tą prawdą w sposób szczególnie dobitny, uzmysławia nam także, iż w obliczu dotyczącego wszystkich zagrożenia nie wszyscy jesteśmy równi. Zdrowotne i ekonomiczne skutki pandemii nie rozkładają się sprawiedliwie, dlatego wszyscy musimy teraz myśleć o innych: o słabszych, starszych, mniej odpornych, bardziej przestraszonych, a także o tych, którzy z dnia na dzień stracili środki do życia w związku z wprowadzonymi środkami ostrożności. W dodatku – paradoksalnie – tylko myśląc o dobru innych, możemy w tej chwili wpłynąć na zwiększenie własnego bezpieczeństwa. Bo im skuteczniej uda się spowolnić epidemię, tym większa szansa, że potrzebując pomocy – z powodu koronawirusa albo jakiejkolwiek innej przypadłości – będziemy mogli na nią liczyć.

Czytaj dalej