Rewolucjonista na tronie Rewolucjonista na tronie
i
Ołtarz domowy z wizerunkiem Echnatona, Nefretete i ich trzech córek, ok. 1350 p.n.e., Muzeum Egipskie/Narodowe Muzeum w Berlinie; zdjęcie: domena publiczna
Opowieści

Rewolucjonista na tronie

Paweł Janiszewski
Czyta się 10 minut

Władca z dziećmi na kolanach, czule głaszczący żonę po twarzy – żaden faraon wcześniej ani później nie pozwolił sobie na okazanie tak ludzkich uczuć. Rewolucja religijna i obyczajowa, którą przeprowadził Echnaton, do dziś fascynuje badaczy.

We współczesnym świecie czas biegnie szybko. Na chwilę tylko koncentrujemy naszą uwagę na wydarzeniach i postaciach, które z otchłani anonimowości brutalnie wyrwało jakieś wydarzenie wzbudzające chwilowe zainteresowanie mass mediów. Z drugiej strony są jednak ludzie, którzy żyli przed dziesiątkami, setkami, czasem tysiącami lat, a mimo to na trwałe zapisali się w zbiorowej świadomości. Ich twarze i sylwetki utrwalone niegdyś w kamieniu, na obrazach, sztychach czy jeszcze w inny sposób stały się ikonami cywilizacji.

Bez wątpienia do jednych z najdawniej żyjących osób z tego grona należy egipska para królewska panująca w połowie XIV w. p.n.e. Ona to piękna Nefretete. Jej wspaniałe popiersie, skarb berlińskiego muzeum, wciąż wywołuje zachwyt. On zaś to faraon Echnaton. Jego dziwaczne i jakby nieforemne wizerunki trudno wyprzeć z pamięci, a niezwykłe życie i dokonania są nieustanną inspiracją dla ludzkiej wyobraźni.

Geniusz czy dewiant

Zdaniem jednych Echnaton był genialnym reformatorem religijnym, który jako pierwszy w dziejach wprowadził monoteistyczny kult Jedynego Boga, czyli Atona. Według innych to tylko sprytny polityk, który chciał w ten sposób ukrócić potęgę kapłanów starych bóstw, przede wszystkim tebańskiego Amona. W odmiennej interpretacji był mistykiem, któremu objawiał się sam Bóg – ten Bóg. Niektórzy widzieli w nim marzyciela i pacyfistę, który zakazał wojen, inicjując religię miłości i braterstwa wszystkich ludów. Inni dostrzegali w nim postać będącą skrzyżowaniem Einsteina i Mahatmy Gandhiego: oto umysłowy geniusz i anioł łagodności w jednym.

Informacja

Z ostatniej chwili! To druga z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Po przeciwnej stronie są ci, którzy postrzegali faraona jako zdegenerowanego fizycznie i psychicznie dewianta, współżyjącego seksualnie z matką, córkami oraz bratem lub synem, którego uczynił „królową” Egiptu. Byli i tacy, zdaniem których Echnaton chorował na dolegliwość zniekształcającą jego ciało i powodującą zanik genitaliów; córki Nefretete (a wiemy o sześciu) były więc dziećmi Nefretete i… nie wiadomo kogo. Niektórzy posuwają się jeszcze dalej, twierdząc, że prawdziwy władca Egiptu zmarł na początku panowania, a pod niego podszyła się pewna kobieta.

Ale to jeszcze nie szczyt możliwości twórczych autorów różnych niby-hipotez, bo można nawet przeczytać, że Echnaton nie był człowiekiem, ale obcym z innego świata, który przybył na Ziemię, aby zaszczepić ludzkości pogrążonej w mrokach prymitywnych wierzeń pojęcie Jedynego Boga. Takie dywagacje więcej mówią o bujnej wyobraźni ich autorów niż o żyjącym przed wiekami faraonie.

Spór o Echnatona trwa i najlepiej zrobimy, pozostawiając go zawodowym egiptologom. Ale jeden aspekt wszelkich tych dyskusji ma szersze znaczenie. Chodzi o fundamentalną kwestię zdefiniowania tego, czym był kult Atona, jak umieścić go w historii religii. Czy to już monoteizm, czy istnieją jakieś jego związki z judaizmem, a przez to z chrześcijaństwem oraz islamem?

Piękne jest piękno Atona

W połowie XIV w. p.n.e. Egipt był potężnym mocarstwem, którego władztwo rozciągało się od Sudanu na południu do Syrii na północy. Od prawie 40 lat na tronie zasiadał Amenhotep III, o którego względy zabiegali inni monarchowie ówczesnego świata. Faraon rezydował w Tebach, będących również wielkim ośrodkiem kultu Amona. Pierwszą małżonką króla była Teje – z bogatej, choć nie królewskiej rodziny. Urodziła ona kilka córek i co najmniej dwóch synów, z których starszy zmarł, co uczyniło następcą tronu młodszego, imiennika ojca. Około 1349 r. p.n.e. stary faraon odszedł z tego świata. Władzę objął wówczas mniej więcej 20-letni Amenhotep IV. Jego panowanie (około 1349–1333 r. p.n.e.) przejdzie do historii jako czas jednej z najbardziej radykalnych religijnych rewolucji.

Młody władca stopniowo zaczął zmieniać uświęcone wiekami tradycje. Król koronował się nie w świątyni Amona w Tebach, ale w Hermontis, ważnym ośrodku kultu solarnego. Faraon przybrał też zupełnie nowy tytuł: „Pierwszy Prorok Re-Horachte, który raduje się w swym imieniu Szu, którym jest Aton”. Składa się on z odniesień do słonecznego boga sokoła (Re-Horachte) oraz bóstwa powietrza (Szu). Poza nimi występuje tu rzadko dotąd wspominany Aton, utożsamienie promiennej tarczy Słońca. Faraon mianował się wielkim kapłanem swego boga i na wschód od Karnaku wybudował mu cztery świątynie. W nich znalazły się wizerunki Atona jako tarczy słonecznej, z której rozchodzą się liczne promienie zakończone dłońmi dzierżącymi symbol życia – anch.

W jednym z tych przybytków stanęły też 5-metrowe posągi Amenhotepa IV w zaskakującej postaci: bez genitaliów, z szeroką miednicą, piersiami i grubymi udami, z niesamowitą wąską twarzą i długim nosem, skośnymi oczami i grubymi wargami. Od dziesięcioleci egiptolodzy zastanawiają się, jak tę formę objaśnić – jedna z teorii głosi, że wizerunek taki wskazuje na utożsamienie władcy z Atonem, stwórcą występującym jako bezpłciowy Ojciec-i-Matka Wszystkiego.

W trzecim lub czwartym roku panowania młody jeszcze Amenhotep IV doznaje niespodziewanie magicznego odnowienia swych sił witalnych podczas tradycyjnego święta Sed. Ukazujące te obchody wizerunki przedstawiają go razem z małżonką Nefretete, która nosi już tytuł Nefer-Neferu-Aton, czyli „Piękne jest piękno Atona”. Następnie, w czwartym roku rządów, para królewska niespodziewanie opuszcza Teby i udaje się do środkowego Egiptu. Tam na zupełnym odludziu na wschodnim brzegu Nilu faraon każe wznieść nową stolicę, Achetaton, tzn. Horyzont Atona (dziś Amarna). Wielkie miasto powstaje błyskawicznie: w piątym roku panowania władca wędruje między Tebami i Achetaton, ale już w szóstym przenosi się z rodziną i urzędnikami do nowej rezydencji. Przy okazji zmienia imię na Echnaton, co w przybliżeniu znaczy tyle, co „Miły Atonowi” czy dokładniej: „Skuteczny Duch Atona”. Faraon uważa się więc za rodzaj „przekaźnika”, którym światłość jego boga przedostaje się do naszego świata. Jeszcze w szóstym roku panowania król dokonuje oficjalnej inauguracji nowego miasta i ustawia 14 granicznych stel, ślubując, że nigdy ich nie przekroczy – czyli nie opuści miasta.

Zdrapywanie imion

Nadszedł czas właściwej rewolucji. W dziewiątym roku panowania faraon nakazuje zniszczyć w całym kraju imiona Amona oraz (z mniejszą konsekwencją) innych bóstw. Zaczęto wręcz unikać słowa „bóg” (egip. neczer) nawet w odniesieniu do Atona – wystarcza samo jego imię. Król oznajmia, że jako jedyny zna słoneczne bóstwo, którego religię będzie przekazywać poddanym. Układa subtelne hymny na cześć Atona. Reformę wspierają Nefretete i stara królowa Teje, która przybyła do Achetaton. Co ciekawe, nie widać żadnego sprzeciwu, choć działania są naprawdę radykalne – nawet z wierzchołków wysokich obelisków zdrapywane jest niewidoczne z ziemi imię Amona! Taki zapał mieli potem chyba tylko bizantyjscy ikonoklaści walczący z kultem ikon czy zagorzali zwolennicy reformacji usuwający z kościołów wizerunki świętych.

W dwunastym roku rządów Echnaton wzywa do Achetaton ambasadorów ościennych państw, którzy przybywają tłumnie z darami. Reliefy wykonane z tej okazji przedstawiają króla z żoną i sześcioma córkami pod opiekuńczą tarczą Atona, którego zakończone dłońmi promienie pieszczą tę „świętą rodzinę”. Można też było w nowej stolicy zobaczyć inne zdumiewające przedstawienia: faraon w swoich prywatnych apartamentach w otoczeniu żony i dzieci głaszcze małżonkę po twarzy, trzyma na kolanach córki, całuje je z miłością i czułością. Nigdy wcześniej ani nigdy później nie ukazywano w ten sposób faraonów.

I nagle sielanka się kończy: w czternastym roku rządów Echnatona umiera druga z jego córek (płaskorzeźby z grobu w Achetaton ukazują pogrążoną w rozpaczy rodzinę królewską). Zaraz potem znikają z inskrypcji oraz wizerunków jej trzy najmłodsze siostry – możemy przypuszczać, że też odeszły z tego świata. Spośród sześciu córek Echnatona i Nefretete zostały już tylko dwie: najstarsza Meritaton i trzecia z kolei Anchesenpaaton. W czternastym lub piętnastym roku rządów Echnaton wydaje pierwszą z nich za Smenchkare, zapewne swojego syna, którego miał z inną małżonką lub konkubiną, czyniąc go koregentem. Młody współwładca rychło jednak umiera. Nefretete ostatni raz pojawia się jako małżonka Echnatona na niedawno znalezionej inskrypcji z szesnastego roku jego rządów. Sam władca umiera rok później.

Przypuszczalnie po jego śmierci tron przejęła na krótko kobieta – Meritaton lub Nefretete – po czym faraonem został dziesięciolatek Tutanchaton, który pojął za żonę Anchesenpaaton. Dzięki opublikowanym w 2010 r. wynikom badań DNA wiemy, że był on synem Echnatona oraz jego innej niż Nefretete małżonki, rodzonej siostry ojca. Młodziutki król rychło porzucił Atona i Achetaton, udał się do Teb, rozkazał przywrócić kult starych bogów. Zmieni nawet imię na Tutanchamon. Czas religijnej rewolucji minął bezpowrotnie.

Daleki, a przecież bliski

Niektórzy spośród specjalistów (egiptologów, historyków, religioznawców), jak również znacznie szersze grono nieprofesjonalnych pasjonatów doszukiwało się związków między religią Atona a Biblią i judaizmem oraz pośrednio chrześcijaństwem oraz islamem. Chciano widzieć w słonecznym bóstwie monoteistycznego Jedynego Boga o cechach uniwersalnych. Szczególną uwagę przykuł tzw. Wielki hymn do Atona napisany zapewne przez samego Echnatona i zachowany na ścianie jednego z grobowców w Achetaton. W tekście tym padają m.in. takie, znajomo brzmiące słowa:

„Tyś jest jeden jedyny, lecz wschodzisz w wielu postaciach jako Aton żywy, objawiony i lśniący, daleki, a przecież bliski. W tobie jedynym jest milion postaci. Świat stał się na twoje skinienie. Gdy wschodzisz – świat żyje, gdy zachodzisz – umiera. Ty sam jesteś czasem życia, a wszelkie istnienie pochodzi od ciebie. O, żywy Atonie! Nie ma innego boga prócz ciebie” (tłum. T. Andrzejewski).

Tego typu sformułowania budzą skojarzenie przede wszystkim z biblijnym psalmem 104, w którym podobnie Bóg występuje jako jedyny stwórca i władca świata i jest „światłem okryty jak płaszczem” (Ps 104,2). Czy jest to zapożyczenie od słonecznego Atona? Wskazywano też na passus z Księgi Izajasza (Iz 44,6): „i nie ma poza Mną boga”, który również byłby pokłosiem egipskiej religii.

Religia i logika

Na tym jednak nie koniec: w hymnie Echnaton jasno stwierdza, że tylko on zna swego boga, co zestawiano z taką wypowiedzią Jezusa: „Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić” (Mt 11,27). Niektórzy idą jeszcze dalej, definiując religię Echnatona na wzór muzułmańskiego wyznania wiary: „Nie ma Boga poza Atonem, a Echnaton jest jego Prorokiem”.

Znaczna część pierwszych badaczy religii Egiptu i Bliskiego Wschodu była biblistami, którzy stare kultury traktowali co najwyżej jako pierwsze chwiejne kroki ludzkości zmierzającej do monoteizmu i judeochrześcijańskiego Boga. Pod tym kątem postrzegano również kult Atona – jako zerwanie z politeizmem i „premonoteizm” lub wręcz „monoteizm”. Tymczasem w świecie antycznym (a dotyczy to nie tylko Egiptu) nikt nie myślał kategoriami albo-albo: jeden lub wielu bogów. W 1973 r. ukazała się książka egiptologa i znawcy religii Erika Hornunga nosząca znamienny tytuł Jeden czy wielu? (oryg. Der Eine und die Vielen) oraz opatrzona wyjaśniającym podtytułem: Koncepcja Boga w starożytnym Egipcie. Jej autor zestawił bogaty materiał pokazujący, że na przestrzeni ponad 3 tys. lat rozwoju cywilizacji egipskiej (o czym my, mieszkańcy kraju, którego historia z trudem przekracza jedno milenium, powinniśmy pamiętać) współistniała koncepcja Jedynego Bóstwa i wielu bogów.

Czczono ogromną liczbę boskich istot, a jednocześnie zwracano się do Jedynego Boga, podkreślając, że jest Jeden. Egipcjanie posługują się inną logiką niż nasza, dwuwartościowa (tak-nie). Była to logika wielowartościowa, zgodnie z którą jedność i wielość nie wykluczają się, tylko uzupełniają. Raz jednak, zdaniem Hornunga, Egipt zarzucił ten model, właśnie za rządów Echnatona, który zastosował rewolucyjną na owe czasy logikę dwuwartościową. Hornung pisze wprost o monoteizmie oraz patrzy na rozwój religii ewolucjonistycznie: politeizm, monoteizm i… No właśnie, jego książka kończy się frapującym postawieniem sprawy, które wciąż brzmi prowokacyjnie: „Nie kto inny, jak człowiek głęboko wierzący musi sobie powiedzieć, że Bóg nie powiedział swego ostatniego słowa, nawet objawiając się jako Jedyny. Ludzka świadomość w swej nowej fazie pozostaje otwarta na nowe objawienie, którego charakteru nie można w żaden sposób przewidzieć poza tym, że będzie ono inne. Świat wielu bogów przeminął i nikt już nie będzie składać Amonowi czy Zeusowi ofiar z byka. Przecież także świat Jedynego, będący przeciwieństwem tamtego, nie musi wcale być ostateczny.

Każdy z tych światów odpowiada określonej fazie rewolucji ludzkiej świadomości i dlatego nie można go oceniać w kategoriach prawdy i fałszu. To, co wyżej napisałem, nie oznacza żadnego agnostycyzmu, tylko względność punktu widzenia. Każdy z tych dwóch światów jest »spójny« w obrębie własnego systemu odniesień, ale żaden nie istnieje poza przestrzenią dziejową i nie może sobie przypisywać absolutnej wartości” (tłum. A. Niwiński).

W kolejnych dziesięcioleciach badacze posunęli się znacznie dalej i wychodząc od idei innej logiki, pokazali, że kult Atona trudno jednak uznać za „jedynobóstwo”. Po prostu kwestia „monoteizm czy politeizm?” to źle postawione pytanie – jak podkreśla np. francuski egiptolog Christian Jacq. Poza tym jest to stronniczy sposób pojmowania dziejów religii, które przecież wcale nie muszą zmierzać do „naszego” monoteizmu. Większości świata został on narzucony siłą w czasach wielkich odkryć geograficznych i potem w erze kolonialnej [terenom Polski nieco wcześniej, bo w X w. n.e. – przyp. red.]. Pytanie, jak wyglądałyby dziś wyobrażenia religijne np. obu Ameryk czy Australii, gdyby nie „biali zdobywcy”. Cały czas więc myślimy kategoriami naszej cywilizacji. Studia nad odległym w czasie egipskim kultem mogą zatem być ćwiczeniem w innym postrzeganiu zjawisk religijnych i nie tylko religijnych. Nasza logika i nasz punkt widzenia procesów dziejowych mogą nie być jedyną słuszną drogą. W tym kontekście osoba, a także idee Echnatona wciąż inspirują i fascynują mimo upływu tysiącleci.

ilustracja: Karyna Piwowarska
ilustracja: Karyna Piwowarska

Czytaj również:

Ciemna strona słońca Ciemna strona słońca
i
Daniel Mróz – rysunek z archiwum, nr 5808/1960 r.
Opowieści

Ciemna strona słońca

Adam Aduszkiewicz

W upalne dni naturalny odruch każe szukać schronienia w cieniu. Południe to godzina, gdy słońce, bez którego nie byłoby życia, okazuje swoją niszczycielską siłę. Tylko w cieniu można znaleźć ratunek.

Źle kończy, kto zapomina o tym, że słońce ma swoją mroczną, destruktywną stronę. Słowiańska mitologia znała południcę – złośliwego, morderczego demona, latem polującego na tych, którzy niebacznie w samo południe przebywali w polu. A sławny mistrz chrześcijańskiej ascezy Ewagriusz z Pontu pisał o najuciążliwszym ze wszystkich demonie południa, nazywanym inaczej demonem acedii, który w środku dnia poraża ludzi uczuciem bezsiły i beznadziei. Dręczy ich przeczuciem, że życie, które prowadzą, jest klęską. Pobudza do nerwowych ruchów i rozpaczliwego poszukiwania czegoś, co potwierdzi wartość oraz sens ich istnienia. I jak słońce doskwiera najbardziej w południe, gdy jest w zenicie i zaczyna skłaniać się ku zachodowi, tak samo demon acedii ze szczególną zaciekłością dopada ludzi w zenicie życia. W owym krytycznym momencie, gdy wiadomo, że przeszło się już dość długą drogę i że czas, jaki pozostał – nieważne, ile by go było – jest skończony, właśnie wtedy demon zatruwa duszę zwątpieniem, podsuwa myśl o pustce ludzkiej egzystencji i pogrąża w rozpaczy.

Czytaj dalej