Że chociaż stoją w cieniu, pęcznieje w nich światło. Że wewnątrz starych murów
wznoszą nowe miasta. Że przeciw nawałnicy wytaczają słońce. Że z nocy
wychodzą w dzień.
Że ich ciała są twardsze niż czołgi tych drugich. Że ich cisza jest większa
niż krzyk z tamtej strony. Że choć ich ból jest niemy, płacz ich matek trzeszczy
w telewizorze między meczem a serialem.
Co jeszcze można o nich powiedzieć?
Że idą tam, gdzie nie ma buta ani bata. Że będą szli tak długo,
aż skończy się droga. Że będą szli tak długo, aż skończą się
stopy. Że już zawsze tak będą szli na zdjęciach z gazet, na tiktokach z epoki
będą szli bez przerwy.
Że dopiero, gdy umrą, dowiesz się, że byli.