Jak stawiać opór radzą bohaterowie zbiorowej wyobraźni Jak stawiać opór radzą bohaterowie zbiorowej wyobraźni
i
ilustracja: Daniel de Latour
Przemyślenia

Jak stawiać opór radzą bohaterowie zbiorowej wyobraźni

Wszystko Będzie Dobrze
Czyta się 3 minuty

Jak stawiać opór nieprzyjemnemu szefowi?

Emancypantki: Założyć związek zawodowy!

Chłopi: Łoj, ni stawiać łoporu, juści, nic to nie da. Łewentualnie widłami pogonić, psubrata, dał nam przykłod Jakub Szela.

Inni ludzie Doroty Masłowskiej: 
Pewnie skończyły mu się tabsy, dlatego taki spięty,
albo robił ze Świeżakami jakieś nieuczciwe na Allegro przekręty.
Zaproponować mu napój można z aloesa lub asany różne i kłucie
zdrowotne u chińskiego dresa. Też all-inclusive na wycieczce po Nowej Hucie.

Krzyżacy: Szefa należy zabić, a jego zamek – zająć. Jeśli nie ma zamku, tym lepiej – nie obroni się przed nami.

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Filomaci i filareci: Założyć dwie tajne grupy przeciw szefowi. Najlepiej niech mają podobne nazwy, żeby go zmylić. Na przykład „Filomaci” i „Filareci”.

Drzymała: Ukryć się przed jego gniewem w wozie.

Jak stawiać opór rodzicowi, który chce, żebyśmy założyli brzydki sweter?

Emancypantki: Zagrozić, że spalimy ten sweter jak stanik (tak naprawdę żadnego stanika nigdy nie spaliłyśmy, ale rodzic nie wie).

Chłopi: Nuści, nielzja, dobry swjeter mus wzionć! A potem mozno w błocie utytłać i świniom rzucić takom szmate brudnom, matka z łojcem się nie pozna.

Inni ludzie Doroty Masłowskiej: 
Matka wydziergała sweter z ostatniego motka włóczki,
taki gruby i ciepły, że by się nadał na wyprawę dla Kukuczki.
Kto teraz Kukuczkę pamięta? Himalaizmu legendę?
A ty nie chcesz nosić, bo brzydki? Lepiej spójrz na swoją gębę!

Krzyżacy: Zabieramy sweter na swój zamek, tam torturujemy go i wrzucamy do lochu.

Filomaci i filareci: Najlepiej powiedzieć, żeby rodzic dał sweter filomatom – a my jesteśmy przecież filaretami! Albo na odwrót.

Drzymała: Mówimy, że w wozie nie mamy miejsca na ciuchy.

Jak stawiać opór akwizytorom?

Emancypantki: Nie siedzieć w domu, tylko pracować, jak najwięcej pracować zawodowo, wtedy akwizytor nigdy nas nie zastanie.

Chłopi: Ni da się, panie, ni ma jak. Trza winc nakupić wszystkiego jak leci, a potem łopylić w somsiedniej wiosce z parokrótnym przebiciem.

Inni ludzie Doroty Masłowskiej:
Chodzi taki siny, w łachmanach, te patelki i garki
w plecaku trzyma. Od ciężarów dźwigania ma zwichnięte barki,
chłopaczyna bidna. A okazje lepsze niż w gazetce Lidla. Cymes!
Jak nie kupić? Dzięki chwilówce wziąłem cały asortyment.

Krzyżacy: Akwizytora odesłać do Akwizgranu, a jego towary torturować i wtrącić do lochu.

Filomaci i filareci: Jeśli jesteśmy filomatami, powiedzieć, że w domu są filareci i nie możemy otworzyć, a jeśli jesteśmy filaretami, to na odwrót. Jeśli sami nie wiemy, kim jesteśmy, nic nie mówić.

Drzymała: Zamknąć przed nimi wóz.

Jak stawiać opór lawinie śnieżnej?

Emancypantki: Trzeba pogodzić się z gniewem Matki Ziemi.

Chłopi: Łuciekać do lasca, gwałtu, rety! A jak już lawino przejdzie, to zmeliorować, pola nawodnić, na wiosnę zbiory bedom, że hej!

Inni ludzie Doroty Masłowskiej: 
Miałem nie ćpić z wieczora, bo z rana do roboty,
ale jak mi nasypali białego puchu, to jakoś nabrałem ochoty.
Jak tu się oprzeć, nawet rady nie dałby boski Kaszpirowski.
Zasypała mnie lawina – i też moje o robotę troski.

Krzyżacy:  Wszyscy gromadnie zamykamy się w lochu i czekamy, aż lawina przejdzie. W międzyczasie uważamy, aby się wzajemnie nie torturować.

Filomaci i filareci: Robimy szpaler, po jednej stronie stają filareci, po drugiej filomaci, dzięki temu lawina przejdzie środkiem i nikomu nie zagrozi, chyba że w trakcie ustawiania szpaleru komuś się pomyli, czy jest filaretą, czy filomatą – wtedy lawina go zmiecie.

Drzymała: Wóz wyposażyć w płozy zamiast kół i dać się porwać śnieżnemu szaleństwu!

Jak stawiać opór trzeciej zasadzie dynamiki?

Emancypantki: Dopuścić kobiety do wyższej edukacji, a wtedy przekroczymy ograniczenia klasycznej fizyki!

Chłopi: A co, my to w ciemie bite? Próbowalim, ino się nie do, chyba że pirszą i drugą teoryją względności, a juści, nie ma jak inocej.

Inni ludzie Doroty Masłowskiej: 
Wymyślili je w skrytości ludzie jaszczury, mówię Ci!
I czytałam w napisach do filmu na jutubie,
że teorie fizyczne prowadzą nas ku zgubie.
Bo tylko jest jedna prawda: dobzi są dobzi, a źli – źli.

Krzyżacy: Porwać pierwszą i drugą zasadę dynamiki, torturować i wtrącić do lochu. Przerażona trzecia zasada odstąpi od szturmu i ucieknie na Żmudź.

Filomaci i filareci: Umówić się, że filomaci to akcja, a filareci to reakcja i rozjechać się po świecie osobno, tak żeby żadnej akcji nie towarzyszyła reakcja. Niestety i tak wszyscy trafią do Paryża… Poza tym – co tu robi pan Drzymała? Pan nie jest bohaterem zbiorowym z tytułu powieści!

Drzymała: Jak to nie jestem? Jest taka powieść „Drzymała i jego wóz”, mało znana. A trzeciej zasady do wozu nie wpuszczę i basta!

 

Czytaj również:

Daj mi znak! Daj mi znak!
Opowieści

Daj mi znak!

Ewa Pawlik

Autor prezentowanej dziś okładki przyszedł na świat w czerwcu 1914 r., jakiś czas później okładkę tę zaprojektował, a we wrześniu 2005 r. opuścił świat w tym samym miejscu, w którym go powitał, czyli w Warszawie. Pozostawił po sobie także kilkaset innych prac, jednego szalenie utalentowanego syna i coś, co nazywamy polską szkołą plakatu. Kto? Dokładnie! Któż by inny! Ale po kolei.

Zdobywszy zawód rysownika litografa, podjął studia na wydziale malarstwa, koniec końców został jednak grafikiem, plakacistą, ilustratorem, a nawet – czy może przede wszystkim – pedagogiem. Mało brakowało, a byłby skrzypkiem. Jego ojciec, klezmer, grywał do kotleta i nie tylko. W synu widział kontynuatora rodzinnej tradycji. Młody Henryk uszy posiadał muskularne, ale talent marny. Na przekór ojcu postanowił więc zgłębiać sztuki wizualne. Przez pewien czas wszystko zdawało się układać pomyślnie. Do momentu, gdy podczas zajęć zerknął w sztalugi koleżanki z roku. Zachwycony tym, co zobaczył, doszedł do smutnej konstatacji, że sam w tej dziedzinie więcej od niej nigdy nie osiąg­nie. Podziwiał też prace Andrzeja ­Wróblewskiego, choć utwierdzały go one w przekonaniu, że nie byłby w stanie malować lepiej. A zatem – zmiana. I tak wylądował na grafice. Nosił okulary, palił papierosy i intensywnie rozmyślał. W 1966 r. uzyskał tytuł profesora.

Czytaj dalej