Jak stawiać opór radzą bohaterowie zbiorowej wyobraźni Jak stawiać opór radzą bohaterowie zbiorowej wyobraźni
i
ilustracja: Daniel de Latour
Przemyślenia

Jak stawiać opór radzą bohaterowie zbiorowej wyobraźni

Wszystko Będzie Dobrze
Czyta się 3 minuty

Jak stawiać opór nieprzyjemnemu szefowi?

Emancypantki: Założyć związek zawodowy!

Chłopi: Łoj, ni stawiać łoporu, juści, nic to nie da. Łewentualnie widłami pogonić, psubrata, dał nam przykłod Jakub Szela.

Inni ludzie Doroty Masłowskiej: 

Pewnie skończyły mu się tabsy, dlatego taki spięty,

albo robił ze Świeżakami jakieś nieuczciwe na Allegro przekręty.

Zaproponować mu napój można z aloesa lub asany różne i kłucie

zdrowotne u chińskiego dresa. Też all-inclusive na wycieczce po Nowej Hucie.

Krzyżacy: Szefa należy zabić, a jego zamek

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Daj mi znak! Daj mi znak!
Opowieści

Daj mi znak!

Ewa Pawlik

Autor prezentowanej dziś okładki przyszedł na świat w czerwcu 1914 r., jakiś czas później okładkę tę zaprojektował, a we wrześniu 2005 r. opuścił świat w tym samym miejscu, w którym go powitał, czyli w Warszawie. Pozostawił po sobie także kilkaset innych prac, jednego szalenie utalentowanego syna i coś, co nazywamy polską szkołą plakatu. Kto? Dokładnie! Któż by inny! Ale po kolei.

Zdobywszy zawód rysownika litografa, podjął studia na wydziale malarstwa, koniec końców został jednak grafikiem, plakacistą, ilustratorem, a nawet – czy może przede wszystkim – pedagogiem. Mało brakowało, a byłby skrzypkiem. Jego ojciec, klezmer, grywał do kotleta i nie tylko. W synu widział kontynuatora rodzinnej tradycji. Młody Henryk uszy posiadał muskularne, ale talent marny. Na przekór ojcu postanowił więc zgłębiać sztuki wizualne. Przez pewien czas wszystko zdawało się układać pomyślnie. Do momentu, gdy podczas zajęć zerknął w sztalugi koleżanki z roku. Zachwycony tym, co zobaczył, doszedł do smutnej konstatacji, że sam w tej dziedzinie więcej od niej nigdy nie osiąg­nie. Podziwiał też prace Andrzeja ­Wróblewskiego, choć utwierdzały go one w przekonaniu, że nie byłby w stanie malować lepiej. A zatem – zmiana. I tak wylądował na grafice. Nosił okulary, palił papierosy i intensywnie rozmyślał. W 1966 r. uzyskał tytuł profesora.

Czytaj dalej