Świat usłyszał o niej za sprawą wiersza, który zaprezentowała podczas inauguracji Joego Bidena na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Ale błędem byłoby nazywanie Amandy Gorman autorką jednego przeboju.
Wiersz-manifest 22-letniej Amandy Gorman towarzyszący inauguracji Joego Bidena na początku 2021 r. był jednym z częściej cytowanych i komentowanych tekstów kultury w pierwszym kwartale tego roku. Pisarka Bernardine Evaristo, laureatka Bookera, określiła jej hipnotyzujący występ mianem wydarzenia wspólnotowego – „triumfem czarnych kobiet na całym świecie”.
Już w trakcie uroczystości zaprzysiężenia, podczas premierowego wykonania The Hill We Climb rozpoznawalność Amandy Gorman wzniosła się na niespotykany w poetyckim środowisku pułap. W anglojęzycznym Internecie prym wiódł wreszcie inny wirus niż ten, do którego przyzwyczaił nas zeszły rok. Błyskawicznie rozprzestrzeniające się po sieci nagranie z ceremonii w Waszyngtonie było też pewnego rodzaju antidotum na wydarzenia sprzed dwóch tygodni, kiedy zwolennicy Donalda Trumpa, nieuznający wygranej Bidena, wtargnęli na Kapitol.
Wiersz jako show
Poetka wystąpiła w zjawiskowym, żółtym płaszczu. Całość była starannie przygotowanym spektaklem – artystycznym, wizualnym i politycznym. Wydarzenie stało się symbolem nowego otwarcia Stanów Zjednoczonych – na siebie