Jiří Menzel: piszący filmowiec Jiří Menzel: piszący filmowiec
i
Jiří Menzel, 2016 r.; zdjęcie: Wikimedia Commons (CC BY-SA 4.0)
Doznania

Jiří Menzel: piszący filmowiec

Andrzej S. Jagodziński
Czyta się 2 minuty

Był jednym z najmłodszych reżyserów nagrodzonych Oscarem – dostał go w 1966 r. za Pociągi pod specjalnym nadzorem w kategorii najlepszy film zagraniczny.

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Oj, nevím… Oj, nevím…
i
zdjęcie: Jack Anstey/Unsplash
Doznania

Oj, nevím…

Jiří Menzel

Filmy, które starają się być zbyt poważne, podejrzewam o nieszczerość. (Ludzi zresztą też).

Są filmy, które nie zaskakują nas niczym nowym, wypełniają je same banały i można o nich natychmiast zapomnieć. Są tak nudne, jak nudni bywają niektórzy ludzie. Równie nudne są filmy, które za wszelką cenę chcą nas rozbawić głupawym humorem. Oglądając je, człowiek jest zażenowany jak wtedy, gdy ma do czynienia z natrętnym błaznem. Są filmy szokujące, bulwersujące – jak ludzie, którzy z jakiegoś powodu chcą się nad nami wywyższać albo czymś pochwalić. Są także filmy, które mają ambicję, by powiedzieć nam coś istotnego, wzbogacić nasze myślenie, wbić do głowy jakąś ważną opinię. Takie filmy przypominają mi ludzi, których chyba nawet szanujemy, ale w istocie nas irytują i staramy się ich unikać. Zwłaszcza gdy brak im poczucia humoru. Filmy, które starają się być zbyt poważne, podejrzewam o nieszczerość. Podobnie jak ludzi, którzy sądzą, że dostojeństwo jest całkiem nie do pogodzenia z uśmiechem czy (nie daj Boże!) ze śmiechem.

O dziwo, jest niewiele filmów, które pozornie niczego nie chcą. Po prostu są, a jeś­li już mają jakąś ambicję, to tylko taką, że próbują nas po prostu ucieszyć, nie kłamiąc przy tym i niczego nie udając. Tak jak robią to nasi bliscy przyjaciele. Paradoksalnie te filmy dają mi najwięcej, bo – nie wprost, tylko jakoś na zasadzie odbicia – choć wcale się tego nie spodziewałem, dzięki nim dowiaduję się dużo o sobie i o świecie.

Czytaj dalej