Karmiący Ptaki, zwany też czasami Karmicielem, wcale nie sądził, że jest dobry. Nie uważał się też za szczególnego wielbiciela ptaków. Po prostu tak się zdarzyło, że znalazł się w tym czasie w tym miejscu. Ptaki były głodne, a on akurat miał im co dać. „Każdy by zrobił to samo na moim miejscu” – burczał Karmiący Ptaki w odpowiedzi na kierowane ku niemu słowa zachwytu. Pomogło. Zostawiono go w spokoju. A on mógł dalej, bez zbędnego hałasu robić to, co podobno robiłby każdy na jego miejscu.
Tylko ptaki nie dawały się zwieść gderliwemu poburkiwaniu. Przylatywały do Karmiciela, żeby się posilić, nieustannie – wiosną, latem, jesienią i zimą. Jakby wiedziały, że ma rzadki dar – umiejętność cichego dzielenia się tym, co tak trudno nazwać, a bez czego nie sposób żyć. I wcale nie chodziło im o ziarno ani o wodę.
Wojciech Widłak, Sekretne życie Krasnali w Wielkich Kapeluszach, Wydawnictwo Format, Wrocław 2009