Pewnego pięknego ranka zajączek wyszedł wcześnie ze swojej kotlinki i ujrzał na horyzoncie czerwone słońce podobne do ogromnej kuli ognia. Ponieważ był jeszcze trochę zaspany, tak ogromny blask go przeraził. „A może to ziemia płonie? A może to koniec świata?” Dokładnie w tej samej chwili z drzewa spadło jabłko i rozległ się hałas, który zabrzmiał dlań jak uderzenie pioruna. Tego już było za wiele. Natychmiast zaczął umykać co sił w nogach, wołając:
– Na pomoc! Na pomoc! Nadszedł koniec świata!
Po chwili wszystkie zające rzuciły się do ucieczki, pociągając za sobą inne zwierzęta, na które natknęły się po drodze.
– Dokąd biegniecie? Dokąd biegniecie? – pytały jelenie, dziki i bawoły.
– Szybko, szybko, trzeba uciekać! Ziemia się pali! To koniec świata!
Stado przerażonych zwierząt powiększało się bez ustanku, galopując na zachód w poszukiwaniu schronienia przed nie wiadomo jakim zagrożeniem. W tym nieokiełznanym pędzie wpadły na lwa, króla zwierząt [zgodnie z tradycją lew symbolizuje Buddę, czyli „Przebudzenie” – przyp. Bajki filozoficzne]. I lew swoim grzmiącym głosem zdołał wreszcie je zatrzymać:
– Dokąd tak wszyscy pędzicie?
– Panie, pozwól nam – wyszeptało jedno ze zwierząt. – Trzeba uciekać. Nadszedł koniec świata.
– Kto tak powiedział?
– Widzieliśmy, Panie!
– Kto widział?
Wtedy zajączek ośmielił się wystąpić:
– Ja, Wasza Wysokość. Wychodząc z kotlinki, zobaczyłem wielki blask i usłyszałem wielki huk.
Lew uspokoił zwierzęta i powiódł je wszystkie aż do jamki zająca.
Kolejne jabłko spadło z drzewa i zajączek podskoczył ze strachu.
– A więc to jest ten twój koniec świata?
I wszystkie zwierzęta zaśmiały się z całego serca.
Jednakże lew je pouczył:
– Następnym razem niech każde z was wierzy jedynie temu, co zobaczy na własne oczy.
Bajki filozoficzne
Wydawnictwo Muchomor
Warszawa 2012