
To nie przypadek, że ikonami walki o prawa środowiska stały się młode kobiety pokroju Grety Thunberg czy Alexandrii Ocasio-Cortez. I to nie przypadek, że obrywa im się podwójnie – za kwestionowanie status quo i za płeć.
Matka Polka
Warkot piły łańcuchowej, spadające pnie, trociny. To krajobraz polskich miast w styczniu 2017 r. W życie weszło właśnie tzw. Lex Szyszko, czyli prawo o ochronie przyrody, które zezwalało na niemal nieskrępowane wycinki drzew na prywatnych działkach. Wcześniej, żeby wyciąć choć jedno drzewo, należało uzyskać pozwolenie z urzędu. Po zmianie prawa zaczęło się karczowanie. Nie ustało nawet w marcu, kiedy zaczął się okres lęgowy ptaków. Szacuje się, że przez sześć miesięcy obowiązywania ustawy Polacy wycięli trzy miliony drzew.
Cecylia Malik obserwowała to z frustracją: – U znajomych na Facebooku tylko wyręby. Wychodzę na ulicę i wszędzie słyszę piły. Naród oszalał. Jakby ludzie bali się, że ustawa zostanie wycofana i cięli na zapas.
Rok wcześniej, żeby zaprotestować przeciwko wycince w Puszczy Białowieskiej, Cecylia zorganizowała koncert na piły mechaniczne i performans na kilkaset osób. Teraz nie miała siły przygotowywać kolejnej spektakularnej akcji, z jakich znał ją Kraków, bo niedawno urodziła synka. Ale musiała działać.
– Poprosiłam męża, żeby rano pojechał ze mną na najbliższy wyrąb – wspomina. – Bez planu, z dzieckiem, psem i aparatem fotograficznym pod pachą. W pewnym momencie usiadłam na pieńku, zaczęłam karmić Ignacego, a Piotr zrobił nam zdjęcie. I to było to.
Matki Polki na wyrębie, fot. Tomasz Wiech
Matki Polki na wyrębie, fot. Tomasz Wiech
Narnia po najeździe buldożerów. Wśród oszronionych pni matka karmi niemowlę. Jej fioletowa spódnica i czerwona kurtka wydają się niemal nieodpowiednie do okazji. W końcu przyszli na pogrzeb.
Kiedy Cecylia wrzuciła zdjęcie na Facebooka, ruszyła