Tove Jansson do Tuulikki Pietilä
26.6.56 [Bredskär]
Kochana,
strasznie za Tobą tęsknię. Nie rozpaczliwie czy melancholijnie, bo wiem, że niebawem znów będziemy razem, ale jestem zupełnie bezsilna i nie mogę zrozumieć, dlaczego nie ma Cię w pobliżu.
Dziś rano szukałam Cię w półśnie, potem przypomniałam sobie, że wyjechałaś, i wstałam szybko, żeby uciec od pustki. Cały dzień pracowałam.
[…]
W nocy warzyłam kilju* w „pięknym wiaderku”, wzbogaciłam przepis całym naszym zapasem rodzynek.
Piękna noc, bezwietrzna i bez oddechu, wciąż nie potrafię uwierzyć, że Cię nie ma, ciągle odwracałam się na bok, żeby sprawdzić, co robisz, albo coś Ci powiedzieć.
Dziś mocno wieje z południowego zachodu, trudno byłoby nam się dostać do Viku.
Prawdopodobnie wpadłaś już w wir miasta i biegasz wszędzie w upale, niechętnie załatwiając wszystko przed wyjazdem.
Ten pierwszy dzień w mieście jest zazwyczaj takim nieprzyjemnym kontrastem w stosunku do wyspiarskiego życia. Wszystko, co czekało na człowieka, nagle się na niego wali, a wieczorem tęskni za odgłosem morza i czuje się zupełnie zgubiony.
Gdziekolwiek pójdę na wyspie, jesteś ze mną, chronisz mnie, motywujesz, Twoja radość i witalność są wszędzie. A gdybym stąd wyjechała, Ty pojechałabyś za mną. Widzisz, kocham Cię jednocześnie w oczarowaniu i z wielkim spokojem, nie boję się niczego, co życie nam gotuje. Wieczorem napełniłam wiadro wodą z dużego zbiornika i próbowałam zagrać ten potworny Walc bielika na harmonii. Posłuchasz! A teraz poczytam Karin Boye, a potem zasnę – dobranoc, kochana.
27. Dzisiaj opróżniłam i zasypałam piachem garnek, jak mi poradziłaś, a potem go opróżniłam i spłukałam.
[…]
Dziękuję, kochanie, za packę na muchy, jest niezwykle skuteczna. Pomyśleć, że pamiętałaś o niej w środku tej bieganiny, „ciemnej miłości”, wieszania obrazów i planowaniu wystawy, i what not!
Rozumiem, że nie zdążyłaś pójść do doktora, choć martwi mnie to.
Jak się ma Twoje kolano? Gorzej. Mogę zrozumieć, że żołądek wariuje. Nie lubi przenosin i demonstruje to, rozplanowując dzień według własnego uznania. Dajmy sobie kilka dni w sierpniu, żebyś mogła zbadać to skaranie boskie. Kochana, rozumiem Twoją niechęć wobec Korpilahti. Ale pomyśl, to już ostatni raz! Potem będziemy mogły robić z latem, co zechcemy.
I z zimą, już zawsze! Nie przywykłam do bycia szczęśliwą, jeszcze do mnie nie dotarło, co to oznacza. Człowiek zalewa ogrom nowych możliwości, stąd nowy spokój, nowe oczekiwania.
[…]
Czuję się jak ogród, który wreszcie podlano, by kwiat mógł się rozwinąć.
Ostatni wieczór z Ucą – rano wyjeżdża, a teraz prawdopodobnie przyjadą Ham i Faffan. Jeszcze nic nie zrobiłyśmy, tylko gadamy; tak rzadko spotykamy się sam na sam, a tak wiele zdarzyło się od ostatniego razu. Dziwne, że o czymkolwiek mówię, zawsze w pewnym momencie schodzę na Twój temat i wyśpiewuję nieprzerwane dytyramby na Twoją cześć. A jej to nie przeszkadza.
Dobranoc, kochana, dbaj o siebie.
Tove.