Matka wszystkich wątków Matka wszystkich wątków
i
Okładka „Tomb of Sand”, Geetanjali Shree, Tilted Axis Press, New Delhi 2021. Tłumaczyła Daisy Rockwell
Opowieści

Matka wszystkich wątków

Paulina Wilk
Czyta się 5 minut

W tym roku po raz pierwszy Międzynarodową Nagrodę Bookera przyznano za powieść stworzoną w języku hindi. Tomb of Sand to głos wymierzony w schematy naszego świata, wyrafinowana eksplozja epizodów, wyobrażeń i magii.

Gdyby nie prestiżowe wyróżnienie, pewnie nie usłyszelibyśmy o liczącej ponad 700 stron powieści autorstwa Geetanjali Shree. Książkę na język angielski przełożyła Dai­sy Rockwell. Tłumaczka zachowała moc, dowcip i fantastyczność indyjskiego oryginału. To wielkie i wzorzyste niczym arras dzieło będzie dla czytelnika odświeżającym doznaniem. Urodzona w 1957 r. w Manipurze – niewielkim stanie u podnóży Himalajów – a obecnie żyjąca w New Delhi pisarka czerpie z wielkiej tradycji literackiej Indii, nawiązując choćby do Mahabharaty – rozległego poematu epickiego, jednego z fundamentalnych tekstów w tym kręgu kulturowym. W Tomb of Sand Shree obficie i naturalnie wprowadza kolejne wątki, meandruje wśród epizodów, miesza zjawiska realne i nadprzyrodzone. Jeśli czytelnik znajdzie czas na tak długą lekturę, na pewno zachwycą go w tej książce siła frazy, a także wyobraźnia i błyskotliwość autorki.

Międzynarodowa Nagroda Bookera wyławia perły literatur narodowych i skupia na nich uwagę niemal całego świata. Jury wyróżnia wybitne dzieła przetłumaczone na angielski i wydane w Wielkiej Brytanii lub Irlandii. W ostatnich latach nagrodzono m.in. Niepokój przychodzi o zmierzchu Marieke Lucasa Rijnevelda i Biegunów Olgi Tokarczuk. Potwierdza się pewna prawid­łowość: nie da się zdobyć tak wielkiej publiczności i renomy bez angielskiego przekładu. Takie wydanie bywa – jak pokazała noblowska historia Tokarczuk – trampoliną do najwyższych kręgów uznania. Nagroda dla Geetanjali Shree nie jest jednak tylko aplauzem dla pisarskiego talentu. Autorka proponuje nam książkę zaskakująco współczesną, splatającą w sobie feminizm, emancypację wykluczonych, transpłciowość oraz sprzeciw wobec państwowych i religijnych nacjonalizmów obsesyjnie dzielących ludzi. Tomb of Sand to pochwała transformacyjnych aspektów życia, ciąg­łej zmienności form, wielości znaczeń, nieustannego odradzania się. Tutaj rzeka płynie w obie strony, zwierzęta rozmawiają z ludźmi, kobiety bywają mężczyznami, a starość zmienia się w młodość.

Informacja

Z ostatniej chwili! To druga z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Shree pisze niejako w obronie pełni istnienia, a przeciwko podziałom; pisze dla współczesnego świata, z mądrością o uniwersalnej sile. Ale nagroda, którą otrzymała, jest w Indiach traktowana również jako spóźnione uznanie dla bogactwa i wyrafinowania literatury największej niegdyś kolonii brytyjskiej, tego wielojęzycznego fenomenu, zdumiewająco rzadko dostrzeganego na globalnej scenie pisarskiej. Do dziś jedynym laureatem literackiego Nobla znad Gangesu pozostaje wyróżniony w 1913 r. Rabindranath Tagore. A choć z Indii wywodzą się najznakomitsi autorzy, rozpoznawalna jest tylko grupka tych, którzy zdobyli wykształcenie na Zachodzie i pomieszkują gdzieś między Brooklynem, Londynem a Kalkutą. Od elektryzującego Salmana Rushdie, powieściopisarki Anity Desai i jej córki Kiran Desai, przez Amitava Ghosha, Pankaja Mishrę czy Vikrama Setha, aż po wyrazistą i politycznie zaangażowaną Arundhati Roy – wszyscy zostali dostrzeżeni, ponieważ tworzą w języku angielskim. Dlatego wyróżnienie dla Shree jest tak ważne – przesuwa punkt ciężkości i uchyla drzwi dla ogromu dzieł pisanych w językach znad Gangesu: bengalskim, tamilskim, marathi. Otwiera Zachód na indyjską wrażliwość i tamtejsze kody wyobraźni.

Ale dość o światowej karierze Tomb of Sand. O czym pisze Geetanjali Shree na tak wielu stronach? Jej najważniejszą bohaterką jest 80-letnia Chandu (to imię znaczy Księżyc), która właśnie straciła męża. Odwróciła się od świata. Dosłownie. Leży na łóżku twarzą do ściany i wytrwale wpatruje się w jej pęknięcie. Obojętna na krzątaninę bliskich, całą tę mieszaninę słów, porad, sporów, które zatroskani krewni prowadzą wokół niej. Milczy i trwa bez ruchu. Aż do dnia, w którym znika. Rodzina – wieloosobowa, zajęta przepychankami w pokoleniowej hierarchii, poszatkowana, skłócona i chaotyczna jak samo New Delhi – nie posiada się ze zdziwienia. Jak krucha starowinka mogła tak po prostu zniknąć? I gdzie się podziała? Czyżby przeniknęła przez pękniętą ścianę do innej opowieści? Kto jest winny, komu zrobić awanturę?

Geetanjali Shree pozwala zaniepokojonym postaciom paplać, szurać klapkami, strzelać garnkami, wytwarzać sztafaż dźwięków i gestów, którymi próbują przykryć dręczące pytania o wszystkie inne braki w ich życiu. Zniknięcie matki jest – jak się okaże – chwilowe i niegroźne, lecz otwiera czeluść wielkich dylematów. Wędrująca przez gigantyczne miasto kobieta odnajdzie się na komisariacie policji. Jej dziecięcy uśmiech – niewinny, pełen ciekawości, ale odczytywany jako dowód demencyjnego zagubienia – staje się jednym z powodów, dla których Chandu trafia pod opiekę swojej córki Beti, wyzwolonej, niezamężnej i z zakłopotaniem obserwującej, jak matka z dnia na dzień nie tylko nabiera wigoru, lecz także wyraźnie młodnieje i wpada na coraz bardziej brawurowe pomysły.

Zanim Shree zabierze nas w podróż do Pakistanu, w którym bohaterka spotka samą siebie sprzed lat, przekroczy mur wieloletniego milczenia i nareszcie odsłoni własną krzywdę, ale też dostrzeże siebie jako pełną, dopowiedzianą historię, zdarzą się rzeczy niezwykłe. Pojawi się Rosie, hidź­ra – osoba niebinarna, w Indiach uznawana za trzecią płeć. Przyniesie Chandu dziewczęcą radość i przyjaźń bogatą w sensualne odkrycia. A czytelnikom tajemnicę, która wyjaśni się na ostatnich stronach powieści. Pojawią się również gadające kruki i drzewa rodzące wielobarwne sari zamiast owoców. Nierzeczywiste splecie się z faktycznym, wszystko ożyje i zacznie mówić.

Na przykład niesławna droga prowadząca z Indii do Pakistanu, trasa naznaczona rzeziami oraz wygnaniami z czasów, gdy kraje rozdzielono według religijnych i politycznych priorytetów – w tej książce droga czuje, oddycha i mówi własnym głosem, podobnie jak pustynia, która mimowolnie przeistoczyła się w grób dla wielu ludzi. Narratorami są na zmianę sama Chandu, jej dzieci, drzewa, drzwi, a nawet pęknięcie w ścianie. Zamazują się granice. Pytana o paszport i wizę, podejrzana o międzypaństwowy ter­roryzm Chandu odwraca pojęcia wyjazdu i powrotu. W Pakistanie nagle jest u siebie – bo stąd się wywodzi. Może przestać milczeć, odzyskuje pełnię prawdy o sobie i życiu sprzed wygnania; znajduje się już ponad linią nasz–obcy, ponad zakazami. Jej starość i wolność sprawiają, że staje się matką wszystkich wątków. Próbować ją zatrzymać, zaaresztować to jakby chcieć zamknąć w dłoni deszcz. Pisząc, Shree uwalnia kolejne postacie, a także samą siebie. Ta fabuła płynie do miejsca przeznaczenia. Pisarka wchodzi w rolę narratorki na zaledwie trzech stronicach, po czym żegna się i znika. Kto powiedział, że opowieść nie może snuć się sama?

Tomb of Sand
Geetanjali Shree
Tilted Axis Press, New Delhi 2021.
Tłumaczyła Daisy Rockwell

Czytaj również:

Piękny umysł Piękny umysł
i
Gdy się poznali, Tagore nie znał niemieckiego, a angielski Einsteina był bardzo słaby, dlatego zawsze towarzyszył im tłumacz. Mimo to ich dyskusja z czerwca 1930 r. o nauce i religii uchodzi za jedną z najbardziej porywających w historii; zdjęcie: Martin V
Marzenia o lepszym świecie

Piękny umysł

Paulina Wilk

Rabindranath Tagore miał dwa życia. Dla Europy był mistycznym mędrcem, dla Indii – kłopotliwym prorokiem. Wybitny poeta i myśliciel wierzył w jedność ludzkości oraz jej uniwersalny umysł. Przyjaźnił się z Gandhim i Einsteinem, założył pionierski uniwersytet uczący mądrości Wschodu i Zachodu. Co przetrwało z jego wiary w połączony świat?

Był jednym z intelektualnych gigantów przełomu XIX i XX w., geniuszem wielu dziedzin – od poezji i prozy przez malarstwo aż po muzykę. A także pielgrzymem, który swoją uniwersalną duchowość prezentował od Japonii po USA. Po otrzymaniu w 1913 r. Literackiej Nagrody Nobla (to pierwsze w historii wyróżnienie dla nie-Europejczyka) wszędzie witały go tłumy, a elity traktowały jak guru, rzecznika dziedzictwa kulturowego Indii oraz politycznego komentatora. Choć on głównie uważał się za poetę. W istocie przez większość życia czuł się odosobniony. Niełatwo mu było zaprzyjaźnić się z kimś czy choćby znaleźć intelektualną bliskość – w całym swoim życiu takich relacji miał zaledwie kilka. W ojczyźnie przytłaczała go atmosfera etniczno-religijnych waśni, za granicą zmagał się ze stereotypami o Azjatach. Jego ideały dotyczące wolności, swobodnego przepływu inspiracji i rozwoju duchowego ponad podziałami sytuowały go poza dominującymi w epoce nurtami, przełomowymi wydarzeniami oraz nastrojami społecznymi. W czasach wzrostu nacjonalizmu, rasizmu i militaryzmu, a potem dwóch wielkich wojen jego przemyślenia i dzieła dojrzewały, by w końcu stać się antidotum na te zjawiska. Im bardziej świat poddawał się manii szukania różnic i tworzenia podziałów, z tym większym skupieniem Tagore szukał tego, co głęboko ludzkie i niepodważalnie wspólne. Dlatego jego myśli mogą się okazać wsparciem dzisiaj, gdy historia zatacza koło, a po dekadach poszukiwania wspólnotowości i pokoju świat znów odmienia słowa „wojna” i „granica” przez wszystkie przypadki.

Czytaj dalej