Mechaniczny perkusista Mechaniczny perkusista
i
„Medusa" i „Seq"; zdjęcie: Wojtek Gardaś
Opowieści

Mechaniczny perkusista

Kamil Bałuk
Czyta się 16 minut

Jak to się stało, że Radiohead, Coldplay, Sigur Rós i The Chemical Brothers grają na urządzeniach małej firmy z Olsztyna?

„Cześć, tu Richard, czyli Aphex Twin. Widziałem wasz sprzęt, this is fucking amazing! Czy mogę złożyć zamówienie?” – na adres olsztyńskiej firmy Polyend przychodzi nieoczekiwany mejl.

Piotr Raczyński czyta wiadomość koledze z firmy, Czarkowi Fili. Raczej jako ciekawostkę.

– Ee tam, cuda się nie zdarzają – mówi mu Czarek.

Piotr: Wkurzyłem się. Pomyślałem, że mój brat robi sobie jaja. Kilka miesięcy wcześniej żartowałem, że jeśli kiedyś sprzedamy jakiś instrument Aphexowi, z miejsca zamkniemy firmę, bo więcej nie da się w tej branży osiągnąć. To przecież mój idol od dzieciństwa!

„To żart? Udowodnij, że ty to ty!” – odpisują nieznajomemu.

W odpowiedzi przychodzi zdjęcie, na którym Aphex Twin trzyma kartkę.

Na kartce, odwróconej pod takim kątem, żeby nie mogło być mowy o fotomontażu, napis długopisem „HI PIOTR!”.

Piotr Raczyński, założyciel Polyend; zdjęcie: Wojtek Gardaś
Piotr Raczyński, założyciel Polyend; zdjęcie: Wojtek Gardaś

Muzyka z walkmana

Kiedy ma sześć lat, w pokoju stoi już u niego syntezator Casio. Trzyma go do dzisiaj na pamiątkę. Wychowuje się na olsztyńskim blokowisku. W tym samym czasie pierwsze próby gra tam zespół Vader, ale Piotrowi do metalu raczej daleko.

Piotr: Pierwsze wspomnienia muzyczne z domu? Płyty Vangelisa i Jea­na-Michela Jarre’a, nie lubiłem i nie lubię, ale zetknięcie się z muzyką elektroniczną było. Po Casio dostałem gitarę, a jako nastolatek grałem w zespole o nazwie Why Ducks.

W siódmej klasie w drodze do szkoły słucha już na walkmanie kaset The Chemical Brothers i Air.

– Zaczęło się od płyty Moon Safari. Kiedy miałem 15 lat, rodzice puścili mnie na koncert Air do warszawskiej Stodoły. Przecisnąłem się do pierwszego rzędu, patrzyłem, co robią, jak grają technicznie, no i najważniejsze – jaki mają sprzęt.

Kilka lat później jest już stałym czytelnikiem „Machiny” i wychodzącego przez krótki czas magazynu „Kaktus”.

– Do jednego z numerów dodali płytę, na której był utwór Aphexa Twina. Spodobał mi się tak bardzo, że kupiłem wszystkie jego płyty.

– W empiku?

– Jasne, że nie, na tzw. ruskim targu w Olsztynie! Sprzedawali tam pirackie DVD z nagranymi empetrójkami. Na jednej mieściła się cała dyskografia.

***

W Olsztynie muzycznie nie dzieje

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Podwójne życie Israela Podwójne życie Israela
i
ilustracja: Cyryl Lechowicz
Opowieści

Podwójne życie Israela

Jan Błaszczak

Choć w swoich utworach Israel Kamakawiwo‘ole upominał się o prawa dyskryminowanych rodaków, w powszechnej świadomości zapisał się jedynie jako „delikatny olbrzym” grający amerykańskie standardy.

Israel Kamakawiwo‘ole jest jednym z symboli Hawajów. Choć można polemizować na temat artystycznej doniosłości jego dorobku, w losach muzyka jak w tafli Pacyfiku przegląda się trudna historia wyspiarskiego narodu. Zresztą przemawia ona nie tylko z jego biografii i śpiewanych przez niego tekstów. Odbiór piosenek Kamakawiwo‘olego – tak mocno skorelowany z narodowością słuchacza – mówi równie wiele o doli i niedoli Hawajczyków. Biorąc pod uwagę, że tych dwóch spojrzeń na twórczość zmarłego w 1997 r. artysty nie sposób pogodzić, można powiedzieć, że doczekał się on dwóch biografii. Lokalnej i globalnej. Prozaicznej i hollywoodzkiej. Jedną mógłby napisać lewicowy historyk Howard Zinn, drugą mógłby nakręcić Howard Hawks między zdjęciami do Mężczyźni wolą blondynki. Łatwo się domyślić, w której jest więcej prawdy. Łatwo się domyślić, która cieszy się większą popularnością.

Czytaj dalej