Memem w zgredów Memem w zgredów
i
ilustracja: Michał Loba
Opowieści

Memem w zgredów

Paulina Wilk
Czyta się 20 minut

Buntujcie się! – mówią im dorośli. – Macie przebudować świat! Odpowiedzią młodych jest jednak nowa etyka łagodności.

Przetaczająca się przez świat pandemia koronawirusa wyostrzyła wiele zjawisk. Jednym z nich jest marginalizowanie ludzi młodych – ignorowanie ich problemów, szans, a nawet samego ich istnienia. W ostatnich miesiącach bohaterami doniesień byli najbardziej zagrożeni, czyli seniorzy, których na starzejącym się demograficznie Zachodzie jest wielu. Tymczasem młodzi zupełnie zniknęli z kadru. Na wiele tygodni zniknęli także z przestrzeni, którą przez cały rok 2019 zdominowali swoimi wytrwałymi protestami – z ulic Hongkongu, placów Sudanu, arterii miast Europy i Australii. Lęk przed zarazą odciął tę drogę zapalczywym, często nieletnim obrońcom wolności, Ziemi i zrównoważonego rozwoju. Rządy, policja i wojsko nie radziły sobie z determinacją młodych: w Sudanie upadł reżim, w Hongkongu chwieje się chiński smok. Pandemia spadła im jak z nieba.

W dobie lęku przed nową chorobą niczym mantrę powtarzano, że młodzi przechodzą zakażenie wirusem COVID-19 bezobjawowo lub z łagodnymi symptomami. A więc można się o nich nie martwić. Tylko indywidualnie nagłośnione przypadki alarmowały, że to nieprawda – wirus bywa śmiertelny także dla nich. Na co dzień zaś niemal zabójczy okazuje się bezruch i symboliczna pustka: pozbawieni kontaktu ze szkołą, grupą rówieśniczą, bez perspektyw spotkań na festiwalach, koncertach, wykładach albo boiskach młodzi zawiśli w próżni. I tam ich zostawiliśmy.

W naszym zakątku świata młodzi są w mniejszości: demograficznej, niedoreprezentowanej politycznie, osłabionej ekonomicznie i pozbawionej zabezpieczeń socjalnych (planów emerytalnych, etatów, tanich mieszkań), jakimi dysponowały wcześniejsze pokolenia. Traktowani są przez elity z góry i z obojętnością, a do tego używani nieomal jak towar, który ma udowodnić swoją przydatność. Raz po raz odnawia się moda na portretowanie młodych jako start­-upowych milionerów, geniuszy pożądanych przez korporacje albo naukowych odkrywców. Takie lśniące przykłady przeczą z kolei karykaturalnym teoriom o pokoleniu zajętym wyłącznie robieniem selfie oraz piciem caffè

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Remedia społecznościowe Remedia społecznościowe
Przemyślenia

Remedia społecznościowe

Taylor Fang

Ekran. To słowo oznacza niewidzialność. Chowam się za nim. Nikt nie widzi, co za nim jest. On sam doskonale się maskuje – czujniki, warstwa szkła, delikatnie podświetlone krawędzie. Jasny, błękitny bardziej niż letni dzień.

Ekran daje też schronienie użytkownikom. Telefony to niemal przedłużenie naszego ciała, zawsze wodzą nas na pokuszenie. Algorytmy karmią nas zdjęciami. Wciskamy, przewijamy, klikamy. Łykamy. Obserwujemy. Uaktualniamy. Pokolenie Z jest roszczeniowe, zdołowane, uzależnione, apatyczne, nie ma celu. Przynajmniej tak nas widzą dorośli. Nastolatkowie nie używają portali społecznościowych tylko jako sieci towarzyskich powiązań. Stoi za tym coś więcej. Platformy mediów społecznościowych to dla nas jedyne miejsce tworzenia i kształtowania samego siebie. Dzięki nim jesteśmy widoczni. Nasze bio na Instagramie tworzymy z emoji opisujących nasze życie i pasje – lubimy narty, sztukę, wyścigi, debaty. Wrzucamy tu nasze największe osiągnięcia, świętujemy. Tworzymy tam fejkowe konta („finsta”), by pokazywać chwile z codzienności, a naszym przyjaciołom – własne słabości. Znajdujemy swoje niszowe społeczności na YouTubie.

Czytaj dalej