Memento mori Memento mori
i
ilustracja: Tomek Kozłowski
Przemyślenia

Memento mori

Warren Ward
Czyta się 5 minut

Wszyscy kiedyś umrzemy, niezależnie od tego, kim jesteśmy i w co wierzymy. Czy świadomość śmierci może mieć pozytywny wpływ na nasze codzienne życie?

„Pomimo wszystkich postępów w medycynie – zwykł żartować mój przyjaciel Jason – śmiertelność pozostaje na stałym poziomie: wynosi 100%”.

W latach 80. studiowaliśmy z Jasonem medycynę. My oraz inni studenci z roku spędziliśmy sześć długich lat na zapamiętywaniu wszystkiego, co może się zepsuć w ludzkim ciele. Czytaliśmy pilnie podręcznik Podstawy patologii, ponieważ szczegółowo opisywał każdą dolegliwość, na jaką narażony jest człowiek. Nic dziwnego, że studenci medycyny stają się hipochondrykami i przypisują wszelkim guzom, guzkom lub wysypkom, które u siebie dostrzegą, najgorsze możliwe przyczyny.

Często

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Żałoba wśród zwierząt Żałoba wśród zwierząt
i
Daniel Mróz – rysunek z archiwum, nr 465/1954 r.
Wiedza i niewiedza

Żałoba wśród zwierząt

Jowita Kiwnik Pargana

Wrony składają przy zwłokach swoich bliskich źdźbła trawy, orki opłakują utracone potomstwo, a młode słonie, które były świadkami śmierci matki, potrafią budzić się w nocy z krzykiem. Naukowcy przekonują, że zwierzęta opłakują swoich zmarłych podobnie jak ludzie.

Latem 2018 r. 20-letnia samica orki, której obserwujący nadali imię Tahlequah, a badacze praktyczną nazwę J35, przez 17 dni unosiła na wodach Oceanu Spokojnego u wybrzeży Kanady swoje martwe młode. Przepłynęła w ten sposób ponad 1000 mil morskich, czyli prawie 1900 km, starając się przez cały czas utrzymywać cielę nad powierzchnią wody. Specjaliści z Ośrodka Badań nad Wielorybami, którzy obserwowali cały proces, mówili, że młode żyło prawdopodobnie zaledwie pół godziny po narodzinach. I że był to trzeci poród tej samicy w ostatnich latach. I trzeci nieudany. Tahlequah chudła i słabła, ale przez ponad dwa tygodnie nie porzuciła ciała. Badacze byli pewni, że mają do czynienia z żałobą, i to wyjątkowo długą. Co prawda – mówili – często zdarza się, że walenie po utracie lub narodzinach martwych młodych nie chcą się z nimi rozstać, starają się je utrzymywać na wodzie, a nawet podrzucać nad powierzchnię, żeby zmusić je do wzięcia oddechu, ale proces ten trwa zazwyczaj jeden dzień, a nie 17.

Czytaj dalej