![](https://przekroj.org/app/themes/przekroj/public/images/arch-right.png?id=c8439856e49efddc949ed008b8c703f4)
Łukasz Chmielewski: Na szybko spisane (NSS) to trylogia, której poszczególne tomy opisują kolejne dekady z życia mężczyzny urodzonego w 1980 r. Na jej domknięcie trzeba było czekać 10 lat. Dlaczego ostatni tom, który traktuje o dorosłości i życiu w pierwszej dekadzie XXI w., był taki trudny do realizacji?
Michał Śledziński: Przede wszystkim historia musiała dojrzeć. Potrzebowałem dystansu, żeby móc przetworzyć rzeczywistość w komiks. Trzeba też pamiętać, że trylogię zacząłem wydawać w 2007 r. i drugi tom, który opisuje wchodzenie w dorosłość w latach 90. XX w., ukazał się rok później. Już chociażby więc ze względu na kalendarz nie mogłem od razu opisać lat 2000–2010, domykając tym samym całość. Sporo się też przeprowadzałem, zacząłem pracować przy animacjach, gdzie rysowałem bardzo, ale to bardzo dużo. Stworzyłem również inne komiksy – czterotomowe Wartości rodzinne i pierwsze tomy nowych cykli Czerwony Pingwin musi umrzeć i Strange Years: Jesień. Jakkolwiek paradoksalnie by to zabrzmiało – nie miałem czasu na Na szybko spisane. W końcu jednak zaszyłem się na półtora miesiąca i narysowałem cały trzeci tom.
W losach głównego bohatera NSS doszukiwano się wątków autobiograficznych. Ile jest w nim Ciebie, a ile czystej kreacji?
On jest w pewnym sensie moim przeciwieństwem. Zawsze