kiedy wchodzisz do lasu, dostajesz to, co przynosisz ze sobą.
teraz szukasz chrustu: będzie ogień i szmer w ściółce,
powolne namnażanie się grzybni, przyrastanie mchu.
kiedy dotykasz gałęzi, dotykasz mnie. kiedy mnie dotykasz,
jestem. jestcie jest pradawne i oprószone dymem,
było, zanim było bycie, to ciebie odmieniają przypadki.
Komentarz autorki:
Głupio powiedzieć w naszych czasach, że wiersz jest zapisem objawienia, ale pozostając w konwencji uzdrowień i cudowności, mogę sobie na to pozwolić. Objawienia to nie są duże rzeczy, pojawiają się w życiu każdego człowieka, czasem się ich wstydzimy, czasem jesteśmy zbyt olśnieni, żeby je przemilczeć. Trudno powiedzieć, co dzieje się częściej. Jeszcze trudniej się z tego doświadczenia wytłumaczyć, można zbudować wokół niego koronkową historię, można chcieć o nim powiedzieć tak prosto, jak prosty jest dotyk. Zdarzają się chwile, gdy o obracanym w dłoniach kawałku drewna mówi się tak samo trudno jak o swojej podmiotowości.
Pierwotnie wiersz ukazał się na łamach czasopisma „Kontent”.