Mistrz Twardowski i lubieżne widmo
i
ilustracja: Dennis Wojda
Doznania

Mistrz Twardowski i lubieżne widmo

Tomasz Wiśniewski
Czyta się 5 minut

Czyli powiastka z księżycowym morałem.

Nikt nie wie, gdzie i kiedy dokładnie urodził się Jan Twardowski; wiadomo tylko, że pewnego jesiennego dnia 1544 r. kołyska z niemowlakiem została podłożona pod drzwi płockiej plebanii z karteczką: „Oto Jan Twardowski, przyszły święty”. Proboszcz, człowiek dobry i przekonany zapowiedzią świętości, w pewnej niewygodzie wychował Twardowskiego; niewygodzie, ponieważ mówiono w całym regionie, że w rzeczywistości było to jego dziecko, co nie było prawdą. Twardowski jednak tę niewygodę odczuł na swojej wrażliwej duszy; być może to dystans przybranego ojca był powodem, dla

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Henryk Ochorowicz przekracza próg
i
ilustracja: Katarzyna Szybka
Opowieści

Henryk Ochorowicz przekracza próg

Tomasz Wiśniewski

Czy czas może pokonać miłość? Niektórzy twierdzą, że nie. A czy miłość może pokonać czas? Na to rzadziej zadawane pytanie odpowiedzi udzielają losy Henryka Ochorowicza i królowej Marysieńki.

Już samo pochodzenie Henryka Ochorowicza zdawało się zapowiadać jego nijakie życie. Ojciec był pedantycznym jubilerem, dość majętnym, ale nieznośnie pozbawionym polotu, matka zaś – nieszczęśliwą żoną pedantycznego jubilera pozbawionego polotu. Ze swoich lat formujących, oprócz samotności i ciszy, Henryk niewiele pamiętał; czas pierwszej wojny nie był łatwy ani cichy, ale jakoś przeminął. Wszystko zresztą zdawało się przemijać w widzeniu, słyszeniu i czuciu Henryka; nic ciekawego też z tego widzenia, słyszenia i czucia nie wynikało. Studia ukończył z kiepskim rezultatem. Nie budził zainteresowania kobiet, sam też niczym się nie interesował. Wreszcie po śmierci rodziców, która go szczególnie nie dotknęła, szybko sprzedał odziedziczony interes i żył, kręcąc się tu i ówdzie, w znoszonym płaszczu i pogniecionym kapeluszu, za towarzysza życia mając rudego kota, a wszystko wskazywało na to, że jego osoba nie pojawi się w żadnym wspomnieniu.

Czytaj dalej