Mity indiańskie Mity indiańskie
i
ilustracja: Karyna Piwowarska
Doznania

Mity indiańskie

Richard Erdoes, Alfons Ortiza
Czyta się 1 minutę

Motyle

[Papago/Tohono O’odham]

Pewnego dnia Stwórca odpoczywał – siedział i patrzył, jak w jednej wiosce bawią się dzieci. Dzieci śmiały się i śpiewały, ale serce Stwórcy przepełniał smutek.

Myślał: „Te dzieci zestarzeją się. Ich skóra pomarszczy się, włosy staną się siwe, zęby wypadną. Mocne ramię młodego myśliwego osłabnie. Te śliczne młode dziewczęta zbrzydną i utyją. Radosne szczeniaki staną się ślepymi, zaświerzbionymi psami. A te piękne kwiaty – żółte i niebieskie, czerwone i fioletowe – opadną. Z drzew spadną liście i uschną. Już teraz żółkną”.

I tak Stwórcę ogarniał coraz większy smutek. Była jesień i myśl o nadchodzącej zimie, o przenikliwym zimnie, braku zwierzyny i zieleni drzew sprawiała, że jego serce było coraz cięższe.

Było jeszcze ciągle ciepło i słonecznie. Stwórca patrzył, jak blask słońca igra z cieniem, jak wiatr porywa i tańczy z żółtymi liśćmi. Patrzył na błękit nieba i biel mąki kukurydzianej, którą mełły kobiety. Nagle uśmiechnął się i pomyślał: „Trzeba jakoś zatrzymać te kolory. Zrobię coś, co uraduje moje serce, coś, na co te dzieci będą mogły patrzyć i co sprawi im radość”.

Stwórca wziął swoją torbę i zaczął wkładać do niej różne rzeczy: promień słońca, garść błękitu z nieba, biel mąki kukurydzianej, cień bawiących się dzieci, czerń włosów pięknej panny, żółć opadających liści, zieleń sosnowych igieł, czerwień, pomarańcz i fiolet kwiatów, które rosły wokół. To wszystko włożył do torby. Potem do torby włożył jeszcze śpiew ptaków.

Później poszedł na łąkę, na której bawiły się dzieci.

– Dzieci! Dzieciaczki! To dla was!

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Oni byli tu pierwsi Oni byli tu pierwsi
i
ilustracja: Karyna Piwowarska
Opowieści

Oni byli tu pierwsi

Przekrój

Nie ma i nigdy nie było jednej kultury indiańskiej. Możemy raczej mówić o wielu różnych kulturach, które zmieniały się przez tysiące lat. Na pierwszej mapie przedstawiamy rdzenne społeczności Ameryki Północnej przed Kolumbem, a na drugiej – po przybyciu Europejczyków.

Pokazanie na jednej mapie całej złożoności różnych kultur rdzennych ludów Ameryki Północnej (Indian, Aleutów oraz Inuitów/Eskimosów) jest zadaniem niezwykle trudnym. Przede wszystkim nie do końca wiadomo, który wybrać okres, ponieważ sytuacja zmieniała się już od momentu pojawienia się tam pierwszych ludzi pod koniec epoki lodowcowej. Podążając za zwierzętami, na które polowali – mamutami, bizonami i reniferami – przeszli z Syberii na Alaskę. Przedostali się przez szeroki pas lądu (tzw. Beringię), łączący wówczas Azję oraz Amerykę Północną, i zaczęli zaludniać oba kontynenty amerykańskie. Ostatnimi migrującymi byli przodkowie dzisiejszych Inuitów, a także Apaczów i Nawahów, którzy przywędrowali do Nowego Świata „dopiero” 3–4 tys. lat temu.

Czytaj dalej