Obśmiać brexit
Opowieści

Obśmiać brexit

Artur Zaborski
Czyta się 8 minut

Nadal czuję się obywatelem świata i nie zamierzam pozwolić, żeby ktoś mnie tego przeświadczenia pozbawił – mówi Arturowi Zaborskiemu brytyjski gwiazdor Clive Owen.

Zanim usiądzie naprzeciwko mnie na antycznej kanapie w luksusowym hotelu na brzegu Morza Czerwonego, trzy razy upewni się, że po naszym wywiadzie ma już spokój i może odwiedzić suk, arabski bazar, do którego dzień wcześniej nie udało mu się dotrzeć. Nie, nie chodzi o pamiątki dla bliskich. Brytyjski gwiazdor chce po prostu wypić tam herbatę i zaciągnąć się zapachem przypraw. O brytyjskiej herbacie w woreczku wcześniej nie chce nawet słyszeć. Potrzebuje spokoju. A paradoksalnie ma ku niemu sposobność właśnie w takich gwarnych, przeludnionych miejscach. To do nich tęskni najbardziej, gdy opuszcza północ Afryki.

Artur Zaborski: Polak i Brytyjczyk spotykają się na wywiadzie w Egipcie. Świat kurczy się na naszych oczach.

Clive Owen: Szkoda tylko, że nie wszystkim się to podoba. Urodziłem się w Londynie, który był definicją słowa kosmopolityczny. Dało się w nim słyszeć wszystkie używane języki, próbować kuchni z każdego zakątka globu, podglądać zwyczaje każdej grupy etnicznej. To była metropolia bez barier. Mieszkańcy dawali sobie jasny komunikat, że geograficzne granice są reliktem przeszłości.

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Szczęście i brudna woda w kranie
i
zdjęcie: https://www.flickr.com/photos/alphonsephotography/ (CC BY-SA 2.0)
Przemyślenia

Szczęście i brudna woda w kranie

Artur Zaborski

Czy piosenkę zatytułowaną Trucizna tru­dno sobie wyobrazić? Nie, zwłaszcza te­raz, kiedy klimat w Ameryce jest taki, jaki jest. Artyści muszą zmierzyć się z rzeczywistością. Z Jill Scott rozmawia Artur Zaborski.

Jill Scott na muzycznym rynku stuknęła właśnie osiemnastka. Wciąż pozostaje wierna ideałom, które wkładała w swoje kompozycje, kiedy zaczynała. Nie zachowuje się jak gwiazda, gdy spotykamy się w Los Angeles. Na wywiad przychodzi w imponującej egrecie i pokaźnych kolczykach. Mimo że rzucają się w oczy, ona sama woli trzymać się w cieniu, z którego podgląda innych i śpiewa o nich w swoich piosenkach. Mnie też bacznie się przygląda i usypia czujność swoim aksamitnym głosem. Nawet nie musi śpiewać…

Czytaj dalej