Pewien hipopotam przeprawiał się przez bagnisko, kiedy nagle oderwało mu się oko.
Oderwało i wpadło w głąb bagnistej wody. Hipopotam zaczął szukać go pospiesznie na wszystkie strony. Obracał się wkoło i wiercił, grzebał w lewo, na prawo, przed sobą, za sobą. Ale po oku nie było najmniejszego śladu!
Ptaki nadbrzeżne, widząc gorączkowe poszukiwania hipopotama, nie przestawały krzyczeć w jego stronę:
– Uspokój się! No, uspokój się wreszcie!
Ale zdesperowany hipopotam w ogóle ich nie słyszał. Najważniejsze dla niego było odnalezienie zgubionego oka.
Wtedy to ryby i żaby połączyły swoje głosy z głosami ptaków:
– Uspokój się, hipopotamie! No, uspokój się wreszcie!
Hipopotam usłyszał w końcu te krzyki. Zatrzymał się. Popatrzył.
I w tej samej chwili zaczęły opadać na dno bagniska muł i błocko, które wzburzył, kiedy tak nerwowo krążył. A pomiędzy nogami, w wodzie, która stała się znowu przejrzysta, hipopotam dostrzegł swoje oko. Pochwycił je i włożył na miejsce.
Bajki filozoficzne
Wydawnictwo Muchomor
Warszawa 2004