Coraz częściej słyszę od moich kolegów i koleżanek nauczycieli coś takiego: „Moi uczniowie nie chcą rozmawiać na temat zmiany klimatu. Żyje im się zbyt wygodnie, by się tym martwić/są skupieni na swoich telefonach komórkowych/po prostu ich to nie interesuje”. Oczywiście, że ci młodzi ludzie – dorastający, uczący się przedstawiciele pokolenia Z – nie chcą z nami na ten temat rozmawiać. Przecież dosłownie żądamy od nich, by skonfrontowali się z własną śmiertelnością.
Czy planeta stanie w płomieniach?
Mimo że jesteśmy świadkami narastającej fali prowadzonego przez młodych ruchu klimatycznego – strajków szkolnych, protestów przed siedzibą ONZ, gniewu i nowych idei wśród dzieci oraz nastolatków, takich jak Greta Thunberg – wielu moich uczniów, słysząc słowa: „Mamy 18 miesięcy, żeby zahamować zmianę klimatu albo będzie za późno”, wyobraża sobie, że za te 18 miesięcy po prostu umrze. Być może ta właśnie myśl motywuje ich do przyłączania się do młodzieżowych organizacji klimatycznych czy też ruchu Extinction Rebellion. Ale może