Rewolucja genderowa w amerykańskich komiksach zakończyła się wraz ze zmianą na fotelu prezydenta USA. Bohaterowie wrócili na swoje miejsca – ale do stołu dopuszczono kobiety.
Ludzie uciekają w panice, gdy umięśniony brunet w niebieskim trykocie z czerwoną peleryną rozbija o skałę zielone auto. Kiedy w 1938 r. Joe Shuster rysował tę ikoniczną dziś scenę, nie podejrzewał, że siłacz nazwany Supermanem stanie się najbardziej znanym komiksowym herosem wszech czasów. Nikt nie spodziewał się też, że podobne postacie zawładną masową wyobraźnią Amerykanów na następne dekady i wyznaczą standardy dla rynku komiksowego i całej popkultury.
Do dziś branża komiksowa w USA jest zdominowana przez dwa wydawnictwa, których początki sięgają właśnie lat 30. Uważane za bardziej konserwatywne DC Comics wykreowało tak kultowych superbohaterów, jak Superman, Batman i Wonder Woman. To oni są trzonem Ligi Sprawiedliwości, która chroni ludzkość przed wszelkim złem. Postrzegany zaś jako bardziej postępowy Marvel publikuje przygody Kapitana Ameryki, Spider-Mana, Hulka, Wolverine’a i Iron Mana, którzy tworzą ratujące świat grupy Avengers oraz X-Men.
Komiksy w USA początkowo były adresowane głównie do robotników, potem do nastolatków i dzieci. Komiksowych herosów często wzorowano na klasyce literatury europejskiej czy nawet na Biblii. Ich fantastyczne przygody stały się w Stanach Zjednoczonych – gdzie brakowało rodzimych bohaterów na miarę Heraklesa, króla Artura czy Janosika – swoistą mitologią. Protoplastą Supermana był Mojżesz, a doktora Bruce’a Bannera, który zamienia się ze złości w silnego i zielonego Hulka, doktor Jekyll i pan Hyde