Perły z odzysku – 1/2019
Przemyślenia

Perły z odzysku – 1/2019

Sebastian Frąckiewicz
Czyta się 4 minuty

Książki dla dzieci często bywają świadectwem swojej epoki. Bajki i wiersze wydawane w czasach PRL-u niewątpliwie noszą ślady obowiązującej wówczas ideologii. Nie znaczy to jednak, że nie są warte uwagi.

Dziś tego typu publikacje raczej trącą już myszką. Nadmiernie rozbudowana poetycka fraza, jakieś przerzutnie, historyczne dygresje, a nawet odwołania do muz. A które dziecko dziś wie, co to są muzy? Na dodatek to zwykle książki podszyte określoną wizją patriotyzmu i mniej lub bardziej nawiązujące do idei socjalistycznych. W tamtych czasach nie przejmowano się też sprzedażowym potencjałem publikacji, bo schodziło wszystko. Spoglądając w redakcyjne stopki na nakład wynoszący 50 tys. egzemplarzy w samej edycji broszurowej, można odnieść wrażenie, że redakcje jak najbardziej wierzyły w potencjał tego typu literatury.

Niedźwiedzie w manufakturze

Czas zawsze bezlitośnie weryfikuje literaturę dziecięcą, ale w tym przypadku jest to weryfikacja bardzo pozytywna. Mamy tu piękną (fakt, język trochę archaiczny) opowieść o trzech niedźwiedziach mieszkających w Kampinosie, które w wyniku konfliktu między Stanisławem Leszczyńskim a Augustem II Mocnym nabrały ochoty na przygodę. Jeden poszedł do Sasa, drugi do Lasa, a trzeci został w okolicach Warszawy. Różnie potoczyły się ich losy, ale ostatecznie każdy z nich skończył jako pomocnik w manufakturze porcelany.

Wydarzenia wojenne Januszewska łączy poetycko z tak kruchym bytem jak porcelana, a na dodatek przekazuje czytelnikowi w mowie wiązanej cały proces jej produkcji. Teresa Wilbik w sposób prosty, lecz niezwykle celny oddaje zamysł poetycki autorki, stylizując swoje ilustracje na malunki ceramiczne. Mamy zatem paletę barw ograniczoną do błękitu, bieli i różu, a także motywy kwiatowe oraz obrazki zamknięte w kolistych winietach. Na innych ilustracjach z kolei winieta układa się w kształt filiżanki lub dzbanka.

Informacja

Z ostatniej chwili! To przedostatnia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Czas obszedł się z tą książką dobrze nawet pod względem materialnym. Mimo upływu lat wysokiej jakości papier zachował piękną, iście porcelanową biel.

Farfurowa bajka
autorka: Hanna Januszewska, ilustracje: Teresa Wilbik
 Biuro Wydawniczo-Propagandowe RSW „Prasa–Książka–Ruch” (wydanie I)

Pochwała pracy

Równie dobrze czas obszedł się z papierem w przypadku książki Kim chciałbym zostać. W PRL-u ukazało się kilka różnych edycji tego słynnego utworu wierszowanego autorstwa Majakowskiego. Graficznie zdecydowanie najlepiej wygląda on w wersji Zbigniewa Rychlickiego. Istnieje powszechne przekonanie, że literatura dziecięca wolna była w owym czasie od cenzury. To nie do końca prawda. Nie była wolna z pewnością od tematyki pracowniczej. Artyści, niestety, chcąc mieć wolną rękę przy autorskich projektach, czasami musieli zapłacić trybut. Możemy założyć, że taki autor jak Zbigniew Rychlicki – wielo­letni dyrektor artystyczny Naszej Księgarni, współtwórca Misia Uszatka czy Plastusiowego pamiętnika – specjalnie odmówić nie mógł. Inni znani też nie odmawiali. Były zatem książeczki ilustrowane poświęcone ujarzmianiu rzeki Soły, przyjaźni polsko-egipskiej i elektryfikacji tegoż kraju, no i właśnie… taki oto Majakowski.

Oczywiście można go czytać bez kontekstu, jako niewinną historię o chłopcu, który chce wybrać jakiś zawód, ale wiadomo, że jeśli chłopiec waha się między inżynierem a hutnikiem, między lekarzem a robotnikiem fabrycznym, to ten kontekst wraca jak natrętna mucha. Niemniej da się w tym znaleźć coś pozytywnego: pracę każdego człowieka należy szanować – czy to socjalizm, czy to kapitalizm.

Rychlicki bardzo zręcznie oswaja Majakowskiego swoimi ilustracjami. Gdy poeta pisze o cieśli i stolarzach, na ilustracjach widzimy bardzo modne wówczas, raczej dizajnerskie niż proste, masowe meble. Gdy czytamy o fabryce i topieniu ołowiu, widzimy chyba najpiękniej zilustrowanego hutnika, zbudowanego z kolorowych geometrycznych plam.

Propaganda? Owszem, ale jak dobrze zaprojektowana. Nie to, co dziś.

Kim chciałbym zostać
autor: Włodzimierz Majakowski, tłumaczenie: Władysław Broniewski
ilustracje: Zbigniew Rychlicki
Książka i Wiedza (wydanie VI)
 

Czytaj również:

Perły z odzysku – 2/2018
Przemyślenia

Perły z odzysku – 2/2018

Sebastian Frąckiewicz

Lepiej sobie z samolotów nie żartować – ani z tych latających, ani z tych, które pod postacią pomników próbują upamiętniać różne tragiczne wydarzenia. Jednak historia polskiej ilustracji zna przypadki autorów, którzy nie stosowali się do tej reguły. Być może dlatego, że samolot nie miał jeszcze tak potężnego i przytłaczającego ładunku symbolicznego.

Aeroplan, który fikał koziołki

Jeden z najbardziej charakterystycznych samolotów w historii polskiej ilustracji to ten narysowany przez Mirosława Tokarczyka do słynnego wiersza W aeroplanie Juliana Tuwima.

Czytaj dalej