Polska Ludowa kochała wątki ludowe w literaturze. Często były to książki robione z dużym wyczuciem i namysłem – przynajmniej jeśli chodzi o warstwę wizualną. Do niektórych warto dziś wrócić.
W kniei…
Niektórzy twórcy wręcz specjalizowali się w tematyce ludowej – choćby Zbigniew Rychlicki czy Adam Kilian, znany szerokiej publiczności przede wszystkim jako ilustrator Pyzy na polskich dróżkach, na podstawie której powstał później serial animowany. Kilian zilustrował także niepozorną książeczkę Historia o jeżu, kneziównie i kneziu. Po tytuł warto sięgnąć z kilku powodów. Głównym bohaterem jest gadający i wielce rezolutny mały ssak, którego moglibyśmy uznać za protoplastę słynnego Jeża Jerzego. Poza tym mamy tu świat wolnego, niedociśniętego pańszczyzną chłopstwa żyjącego w symbiozie z puszczą. Puszczańscy chłopi wypasają świnie na leśnych polanach, są stuprocentowo pogańscy, wierzą w Perkuna, różne dziwy przyrody i w to, że podczas burzy do chaty cisną się licha oraz wilkołaki.
Historia o jeżu…, choć napisana piękną i niedzisiejszą polszczyzną, jest dość klasyczna – ot, poczciwa opowieść o klątwie, szukaniu sprawiedliwości i odwracającym się losie. Adam Kilian ubrał ją jednak w piękne, doskonale dopasowane do tematu szaty. Zaczyna się już na wyklejkach, gdzie widać zbliżenie na gęste użyłkowanie liścia, które to użyłkowanie przechodzi następnie na kolejne ilustracje. Artysta konsekwentnie stosuje je jako tło do następujących po sobie obrazów rysowanych celowo naiwną kreską. Trochę w tym ukłonu w kierunku ludowego malarstwa na szkle, trochę w kierunku wyszywanych chłopskich makatek wiszących w kuchniach. Do tego nonszalanckie, „przypadkowe” i „niedbałe” posługiwanie się plamą. Wiele w tym różnych inspiracji, a jednocześnie z ich zestawienia wyłania się rozwiązanie oryginalne i przemyślane. Warto szukać tej książeczki w antykwariatach.
Historia o jeżu, kneziównie i kneziu
autorka: Czesława Niemyska-Rączkowska, ilustracje – Adam Kilian
Nasza Księgarnia, 1970 (wydanie I)
…i w topieli
Z leśnych ostępów przeniesiemy się nad Wisłę, a to za sprawą książki Flisacy. Płynie Wisła, płynie autorstwa tercetu w składzie Jadwiga Gorzechowska (tekst) oraz Zofia Darowska i Andrzej Darowski (oboje odpowiedzialni za ilustracje). Flisacy mieli w PRL-u sporo szczęścia, a i w literaturze dziecięcej byli dość obecni. Jednak ta publikacja, pośród podobnych, ma kilka niewątpliwych zalet. Tym razem szala przechyla się na korzyść tekstu. Gorzechowska snuje opowieść o obyczajach i rytuałach flisaków, a zarazem wplata w nie autentyczne pieśni. Więcej – na końcu książki znajdziemy ich zapis nutowy w opracowaniu Marii Kaczurbiny. Darowscy traktują tekst bardziej wprost niż Kilian. Skoro temat wodny, to i do ilustrowania używają wodnej techniki. Cóż, nie jest to akwarela klasy Józefa Wilkonia, choć prace mają w sobie lekkość i swobodę. Widać pociągnięcia pędzlem, czasem puszczoną samopas plamę, a i paleta barw nie idzie w kierunku oczywistych przy takim temacie błękitów. Dominują zielenie i brązy z czerwonymi akcentami kwiatów, no i znajdziemy tu pięknie odmalowane burzowe niebo. Co ciekawe, sama publikacja nie ma specjalnie romantycznego wydźwięku, jest raczej konkretna, skoncentrowana na flisackim fachu i wykonywaniu roboty. W końcu jest to książka z PRL-u!
Flisacy. Płynie Wisła, płynie
autorka: Jadwiga Gorzechowska, ilustracje – Zofia i Andrzej Darowscy
Biuro Wydawnicze „Ruch”, 1967 (wydanie I)