Człowiek wielu talentów: projektant tkanin, tapet i mebli, poeta, myśliciel, tłumacz, wydawca, przedsiębiorca, aktywista socjalistyczny. Zbuntowany wobec wiktoriańskiej obyczajowości mąż, który uważał, że kobiety powinny być wierne swoim namiętnościom. Przeciwnik kapitalistycznego wyzysku i piewca pracy pojmowanej jako wolność i przyjemność – William Morris.
Wielka Brytania połowy XIX w., główna turbina światowej rewolucji przemysłowej. Industrializacja na masową skalę zmienia wszystko: sposób produkcji, konsumpcji, relacje między ludźmi, pejzaż. Jedno po drugim powstają miasta przemysłowe, a w nich podobne do siebie domy z czerwonej cegły, która szybko pokrywa się czarną warstwą smogu.
W 1854 r. Charles Dickens pisze Ciężkie czasy – powieść, której tytuł trafnie oddaje nastrój tego okresu. Tempo pracy robotników wyznaczają maszyny parowe – nie można się zawahać ani zatrzymać choćby na chwilę, pracuje się 10–12 godzin dziennie w ogłuszającym huku. Efektem jest duża dostępność towarów relatywnie tanich, na których bogacą się zamożni. Biedni zaś coraz bardziej ubożeją. Społeczeństwo polaryzuje się w szybkim tempie. Jedną z oznak statusu materialnego mężczyzny jest fakt, że jego żona nie musi pracować. Podczas gdy kobiety i dzieci z klasy robotniczej harują ponad siły w fabrykach, kobiety z klasy średniej skazane są przez wiktoriańską obyczajowość na bezczynność. Nudzą się, siedząc w salonach swoich domów urządzonych z ostentacją, na pokaz, w jednym z modnych wówczas neostylów.
William Morris, „Tkanina z wzorem stylizowanego wiciokrzewu”, 1876 r.
Kwe