Potrzeba samookreślenia?
Przemyślenia

Potrzeba samookreślenia?

Joanna Kinowska
Czyta się 4 minuty

Cała Polska się spotkała, chcąc nie chcąc. Hurghada i inne – zamknięte. Bojaźń przed powrotną kwarantanną sprawiła, że na plaże europejskie trafili nieliczni. Pozasystemowych, co się zaszyli w głuszy, nie wliczam. Spotykaliśmy się w kraju. Jak nie na plaży we Władysławowie, to w kolejce na Śnieżkę albo raczej na deptakach typu Monciak czy Krupówki, a jeszcze pewniej w jakimś sklepie czy na parkingu. Niektórym – być może – to spotkanie, zderzenie nakazało się zastanowić nad, ekhm, kulturą narodową, symbolami czy polskością. Jeszcze nie przebrzmiały wielkie rocznice niepodległości, a tu zaraz po wyborach prezydenckich, po manifestacjach LGBT i „pamiętaniu” Powstania, tym trudniej przychodzą te refleksje. Tymczasem otwieram książkę o nas wszystkich. O tej ziemi. Rewizje Dyba & Lach, duetu: dziennikarka pisząca i słuchająca – Dyba, fotografujący – Adam, państwo Lach. Idealne nazwisko, żeby o Polakach opowiadać.

Adam Lach jest reporterem ze stażem i nagrodami, publikacjami światowymi. Współzakładał jedną z ciekawszych grup w polskim środowisku Agencję Napo Images. Rewizje to trzecia jego książka. Wcześniej, w Stygmie fotografował Romów w niezwykle barwny, codzienny i werystyczny sposób. Potem w Nibylandzie dla Kolekcji Wrzesińskiej opowiedział o niedużym polskim miasteczku, już w czarnobieli, sugestywnie i subiektywnie. W 2018 roku Lach wygrał Grand Press Photo, to zdjęcie wciąż mnie uderza.

Od kilku lat Lach jeździ po kraju i fotografuje w czarnobieli. To decyzja ważna i skutkująca. Raz, że to wszystko wygląda trochę jak „kiedyś”. Że skupiamy się na przekazie, te prace wymagają więcej od widza. Może są trochę odrealnione. Zgryźliwi powiedzieliby – sztuka. Ale ten wybór niesie w sobie jakieś zatrzymanie na dłużej. To się nie nadaje do gazety codziennej, gdzie królują full kolor i prostota.

Fot: Adam Lach z książki „Rewizje”
Fot: Adam Lach z książki „Rewizje”
Fot: Adam Lach z książki „Rewizje”
Fot: Adam Lach z książki „Rewizje”

Wszystko dzieje się w pełnym świetle, nawet jeśli zmierzchało czy była czarna noc. Widać wszystko, bo Lach dopalił, doświetlił, wyjął z ciemności. Postawił na środku i zrobił bohatera – na chwilę, na moment naświetlenia, na jeden kadr. I to jest znów decyzja brzemienna. Bo patrzymy na zdjęcie i nie mamy wątpliwości. Nie szukamy trzeciego dna, ósmego planu. Wszystko naraz, kawa na ławę. Wyraziste. Mocne. Intensywne. No i subiektywne. Ocenione. Wiele kadrów jest od dołu. Patrzymy na pomnikowe postaci, tego żołnierza, tych panów w garniturach. Albo ta para młodych ludzi, jak świtezianka w wianku, tak bardzo uśmiechnięta, że aż się milej i cieplej robi.

Zdjęciom towarzyszą wypowiedzi spotkanych po drodze ludzi. Między nimi kilka spostrzeżeń autorki na temat drogi, podróży, sytuacji, momentu. I metafory. Musiały być różne rozmowy, jedne szybkie, a inne od serca i wielogodzinne. W tych kilkunastu głosach padają chyba wszystkie najważniejsze słowa definiujące czy określające ten kraj i jego…, no właśnie cechy czy zagrożenia. Przed nami przeróżne potrzeby samookreślenia. Kto Ty jesteś? Jaki znak Twój?

„Patriotyzm? Jestem w poczcie sztandarowym, więc w sumie z tym jestem związana. Ale jak mam lepiej zarabiać za granicą, to wolę wyjechać” – Paulina.

„Sama też się chyba nigdy nie zastanawiałam nad tym, czym jest dla mnie Polska. Może niczym ważnym w takim razie? Wolę myśleć o innych wartościach, o miłości, o empatii, o rzeczach, które mają znaczenie i większe przełożenie na rzeczywistość niż abstrakcyjny byt stworzony przez granice wyznaczone przez człowieka” – Ania.

„Nie żałuję, że jestem Polakiem. Boję się tylko, że nie dbamy o naszą świadomość narodowości. Nie pokazujemy, że Polska jest dobra” – Grzegorz.

Zimno.

Jest jakiś chłód wiejący z tych kadrów. Niepokój. Słowa są osobne i nieprzystające, nie wiemy, co jest ilustracją czego. Kolekcja gestów, układów rąk, twarzy i sytuacji. Raz na jakiś czas portret, że można się przewrócić pod naporem spojrzenia. Oczy dumne, pewne. Wszystko to, co zarejestrował Lach, jest jakoś znajome. Te łąki, te poszarpane asfaltowe drogi, te dojazdówki upstrzone tablicami (dzięki Ci, za rezygnację z koloru), to mogłoby być wszędzie, w granicach kraju oczywiście. Literówka mi się zrobiła właśnie, cudownie – w granicach raju. I w tym ociepleniu wizerunku i klimatu, w tym sosie własnym, w tym raju-kraju jest strasznie zimno, pusto nawet jak tłum stoi. Nie ma tu zrywu, emocji, ruchu. Wszystko stoi, jakby zamarzło. Usnęło snem zimowym. Takie czyste, proste, zwięzłe i wyraziste dokumenty.

Fot: Adam Lach z książki „Rewizje”
Fot: Adam Lach z książki „Rewizje”
Fot: Adam Lach z książki „Rewizje”
Fot: Adam Lach z książki „Rewizje”

Lachowie pojechali po rozmowy i kadry. Potem Milachowie przejęli robotę. Ania Nałecka-Milach zaprojektowała książkę. Biało-czerwona tu się rzuca wszędzie. Ale prosto i do rzeczy, bez ozdobników, bez epatowania. Rafał Milach ułożył zdjęcia. I tu jest ta potęga. Udramatyzowane dokumenty. Opowieść. Idziemy sobie powoli w jakiś absurd, jeszcze jest przyjemnie z początku. Nie żeby pięknie, nie chce się krzyczeć z zachwytu. Ale jakoś jeszcze jest. A potem nakręcają. Tak, że już trzeba wrzeszczeć – msza, a na niej wierni z mieczami, a za chwilę torcik na piąte urodziny. Status, tradycja, stan posiadania, burdel wizualny, przaśne imprezy, faszyzm, rozstrój psychiczny, a na koniec lecimy już w mgłę. W mgłę?! Jest tu tak dużo niuansów, tyle odcieni szarości, tyle zgryźliwości i ironii, tyle absurdu, że można odlecieć jak na jakiejś ostrej jeździe. A przecież ciągle tylko proste i wyraziste dokumenty. Wybuchowy materiał, jeśli się w niego wczytacie, wejrzycie. Na koniec jest jeszcze brzoza, złamana czy ona tak rośnie? Trochę wszystko jedno. Nie, to nie spojler. W książce o Polsce musi być brzoza, przeczuwaliście to od początku. Jest i orzeł. Coś jej winien?


Książka Lachów znalazła się w nominacjach do najważniejszej książkowej nagrody Paris Photo-Aperture Foundation PhotoBook Awards. Gratulacje i oczywiście trzymamy kciuki za otrzymanie nagrody „Książki roku”. Wyniki 13 listopada. 

Czytaj również:

Ponieważ istnieją
i
Icefall. Szczelina Shiptona. Leży Stanisław Latałło. Na drugim planie: Andrzej Zawada, Kazimierz Rusiecki, Jerzy Surdel, Piotr Jasiński. Fot. Mirek Wiśniewski, album „Polskie Bieguny. Himalaje '74 i Antarktyda '77”.
Doznania

Ponieważ istnieją

Joanna Kinowska

Cóż począć, kiedy byliśmy już wszędzie. Wszystko odkryte. Najwyższa góra – checked, bieguny – checked, najniższe miejsce na Ziemi – checked? Po wizycie na Księżycu ludzkość ma duży kłopot. Mars ciągle za daleko. A w promieniu 400 tys. kilometrów byliśmy już wszędzie. Era odkryć, wielkich przygód jest definitywnie za nami, ale przecież możemy w nich uczestniczyć poprzez książki i filmy. Już nie można być pierwszym…

Chyba że… Kto pierwszy przebiegnie kontynent? Kto pierwszy go przejdzie? Przejedzie rowerem, przepłynie rzekę kajakiem, przemierzy Syberię, pustynię, pierwszy na wózku inwalidzkim, pierwszy bez tlenu, bez pomocy, bez zaprzęgu, na nartach ze szczytu itd. Tych odkrywców i eksploratorów jest coraz więcej. Turystyka ekstremalna. Podróżnicy giganci. Są przeglądy, festiwale, alternatywne zawody, nagrody, trofea. Potem książki, wykłady, wspomnienia, filmy, żeby widzowie mogli uczestniczyć.

Czytaj dalej