Przykry incydent
i
Joanna Grochocka
Sztuka + Opowieści, Przemyślenia

Przykry incydent

Tomasz Wiśniewski
Czyta się 2 minuty

Kiedy tylko wyszedłem na ulicę, od razu zauważyłem tego dziwaka. Sprawiał wrażenie bardziej narysowanego niż rzeczywiście istniejącego: nogi niby cienkie patyki w czarnych spodniach, nienaturalnie duża głowa, i to w meloniku, twarz ukryta w białej brodzie, ubrany w palto, z parasolką zawieszoną na ręce (chociaż niebo było absolutnie czyste); towarzyszył mu jakiś szczeniak, nieznanej mi rasy.

W dwóch szybkich krokach znalazł się obok mnie i powiedział stanowczo:

– Niech pan tego więcej nie robi.

Poczułem zrozumiałe zakłopotanie, spojrzałem w twarz nieznajomemu, próbując sformułować odpowiednie pytanie, lecz zanim zdążyłem cokolwiek odpowiedzieć, ten powtórzył:

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

– Prosiłem, aby pan tego nie robił!

I już celował we mnie parasolką. Szczeniak zaś zaczął warczeć, niebezpiecznie blisko mojej nogawki.

Wreszcie udało mi się zapytać, o co tu właściwie chodzi, i ten jak gdyby narysowany, żywiołowo gestykulując, wyjaśnił mi przyczynę swojego oburzenia:

– Proszę nie czytać mi w myślach!

To było zaskakujące, ale spieszyłem się, nie szukałem też kłopotów i, chcąc załatwić to wszystko jak najszybciej, zebrałem w sobie siły, zamknąłem oczy i pełen nadludzkiej koncentracji zacząłem liczyć barany.

Czułem jak równolegle do czynionych przeze mnie wysiłków mój rozmówca w meloniku się uspokaja; otworzyłem oczy i spostrzegłem, że rzeczywiście opuścił parasolkę. Piesek wymachiwał ogonem.

– To bardzo nieładnie przekraczać granicę ludzkiej prywatności – zauważył. – A gdybym tak myślał o numerze swego konta czy dywanie, pod którym chowam klucz do swego domu, lub o treści zaginionych starożytnych ksiąg albo o sekretnym miejscu, w którym przechowuję drugi wiosenny numer „Przekroju”? – rzucił i odszedł lekkim krokiem, dowodząc swej staroświeckości.

Nie wiem, dlaczego pomyślałem, że musi to być jakiś profesor.

W każdym razie na ulicach robi się coraz niebezpieczniej. 

Czytaj również:

Organizacja Narodów Wymarzonych
i
Podczas World Culture Festival milion uczestników z całego świata celebrowało różnorodność i wspólnotę; zdjęcie: Archana Patchirajan
Duch + Ciało, Złap oddech

Organizacja Narodów Wymarzonych

Reportaż z World Culture Festival 2023
Paulina Wilk

W ostatni piątek września kongresmeni na Kapitolu spierali się o dług publiczny. Nad krajem zawisła groźba bankructwa. A nieopodal, w samym centrum Waszyngtonu milion ludzi zanurzało się w łagodnej medytacji.

Media grzmiały od świtu. Wielu pracowników na państwowych posadach – od policjantów po muzealników – miało z dnia na dzień zostać bez centa. W Izbie Reprezentantów trwały gorączkowe negocjacje, na Kapitol wjeżdżały potężne czarne SUV-y z przyciemnionymi szybami oraz telewizyjne furgonetki. Miasto zamarło w napięciu.

Czytaj dalej