Przypowieść o strachliwym człowieku Przypowieść o strachliwym człowieku
i
ilustracja: Igor Kubik
Doznania

Przypowieść o strachliwym człowieku

Tomasz Wiśniewski
Czyta się 2 minuty

W związku z 210. rocznicą śmierci Nachmana z Bracławia swój hołd wielkiemu cadykowi i autorowi niezwykłych duchowych przypowieści, składa Tomasz Wiśniewski, pisząc własną – wyjątkowo głęboką – przypowieść.

W pewnym nieistniejącym już miasteczku żył pewien strach­liwy człowieczek. Któregoś razu dostrzegł dziwne światło bijące od synagogi. Podszedł bliżej i w drzwiach ujrzał dwóch chasydów rozprawiających – jak początkowo podejrzewał – o licznych niedolach i klęskach życiowych, które udało im się pokonać dzięki mistycznej mądrości.

Człowieczek ten bardzo się jednak mylił. Świątobliwi mężowie dyskretnie opowiadali sobie bowiem dowcipy, a tak silny blask bił od nich dlatego, że ich dobry humor podobał się Bogu. Kiedy człowieczek to zrozumiał, nieśmiało podszedł do nich i opowiedział kilka żartów, które poznał dzięki kuzynowi z Lublina. Wtedy światło rozbłysło jeszcze mocniej, a miejscowa ludność jęła się schodzić, by obejrzeć świetlisty cud. Kto tylko podchodził bliżej, opowiadał kolejny dowcip, a kula światła rozszerzała się bardziej i bardziej.

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Nagle zjawił się młody rabin. Kiedy opowiedział dowcip o rybie, której wyrosły dwie nogi, światło przemieniło się w ogień, który objął synagogę.

Strachliwy człowieczek zbudził się i zorientował, że był to sen. Po bogobojnym namyśle uznał, że ze snu płynie pewna nauka: we wszystkim należy zachować umiar. Odmówił więc modlitwę i wyszedł na ulicę.

Ale prawie zemdlał z wrażenia, gdy dostrzegł, że z wejścia do synagogi bije światło; zrozumiał, że jego sen był profetyczny. Podbiegł do dowcipnych chasydów i prędko opowiedziawszy im swoje żarty, zaczął rozpytywać o młodego rabina, by uniemożliwić mu opowiedzenie dowcipu o rybie, od którego synagoga musiałaby spłonąć. Nie znalazł go jednak ani w pobliżu bożnicy, ani nigdzie w miasteczku.

Jego lęk przed pożarem był tak wielki, że udał się w świat, by odszukać rabina i już na zawsze wyperswadować mu opowiadanie dowcipu o dwunożnej rybie.

Strach przed płonącą synagogą naznaczył całe jego życie, a spełzło ono na bezowocnej i upokarzającej wędrówce. Choć z biegiem lat zapomniał nawet, jak wyglądała twarz rabina, do śmierci nie przestał go szukać. Nigdy nie wrócił już do rodzinnego miasteczka, a ono samo przestało istnieć – podobno strawił je wyjątkowo wielki pożar.

Czytaj również:

Atrakcyjność Atrakcyjność
Doznania

Atrakcyjność

Rubem Fonseca

Podobają mi się tylko kobiety zamężne. Czy jestem cudzołożnikiem? Nie, cudzołóstwo polega na łamaniu zasady wierności małżeńskiej narzuconej małżonkom w kontrakcie ślubnym, opierającej się na tym, że oboje są zobowiązani do zaniechania stosunków cielesnych poza małżeństwem. Ja nie jestem małżonkiem (nienawidzę tego słowa, zresztą określenie „mąż” też jest beznadziejne), a ponieważ nie brałem ślubu, nie mogę być cudzołożnikiem. Nie żeby mi to jakoś specjalnie przeszkadzało, te zasady moralne są do dupy, opierają się na religii, a przecież wiadomo, że religia powstała po to, żeby ludzi zniewalać.

Ale – wracając do sprawy – kobieta zamężna ma w sobie coś tajemniczego, wyjątkowego, każda mężatka jest całkiem odmienna od wszystkich innych, każda nosi w sobie sekret, tajemnicę, której nie dzieli z żadną inną. Kobieta samotna jest taka sama jak wszystkie inne kobiety samotne. Mogą mieć różne twarze, kolor włosów, ciało, wiek, ale tak naprawdę wszystkie kobiety samotne są monotonnie identyczne.

Czytaj dalej