Radio Warszawa
i
Dokumentacja działania grupy Radio Warszawa; kadr: Andrzej Paruzel
Doznania

Radio Warszawa

Leszek Bzdyl
Czyta się 8 minut

Był rok 1985. Czekanie na opóźniający się koncert i znudzenie monotonią dni schyłku PRL-u nieoczekiwanie zakończyło się wielkim zachwytem, zapisaniem wzorca na matrycy uniesień.

Tytułem wstępu słów parę o lubieniu. Lubienia dzieli się na lubienia założycielskie i lubienia drugiego rzędu. Jak już się wydarzą lubienia założycielskie, to potem nijak się od nich uwolnić nie można i wszystko, co po nich wpada w oko, w ucho lub pod palce włazi, jedynie z tej przyczyny podoba się, podnieca lub wzrusza, że matryca jest już odciśnięta, wzorzec się zapisał i za wzorcem się podąża. Lubienia drugorzędne zatem, te, które spadają na nas w czasie długiego życia, które cieszą w konfrontacji z pewnymi określonymi emanacjami kultury lub natury, są tylko efektem szczęsno-nieszczęsnych założycielskich dreszczy. Siłą rzeczy przejawy życia lub kombinacje artystyczne, które nie pasują do kodu w matrycy lubień, ledwo dają się zauważyć czy też czuć – ni ziębią one, ni grzeją, choćby nie wiadomo kto nas przekonywał, że powinno być zgoła odmiennie. Bo jeśli, na przykład, ma się lat siedem i zauważa się u siebie wzruszenie

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Dobytek mam przy sobie
i
Zach Woods (Getty Images)
Przemyślenia

Dobytek mam przy sobie

Artur Zaborski

Zach Woods, amerykański aktor i komik, wyznaje Arturowi Zaborskiemu, że w przeciwieństwie do granych przez siebie postaci jest człowiekiem analogowym. I wierzy, że przez najbliższe 40 lat świat raczej się nie zmieni.

35-letni Zach Woods to przedstawiciel nowego pokolenia amerykańskich aktorów, który sławę zdobywał nie dzięki rolom w gorących hitach Hollywoo­du, tylko w jakościowych serialach. Widownia pokochała go zwłaszcza za kreacje zamiłowanego w komputerach nerda w Dolinie Krzemowej i cynicznego rzecznika firmy turystycznej oferującej międzygwiezdne podróże w futurystycznym Avenue 5 (oba dostępne na HBO GO). Gdyby zaczynał w czasach Marlona Brando, Ala Pacina albo nawet Brada Pitta, pewnie przepadłby bez reszty. Kiedy spotykamy się w hotelu Four ­Seasons w Los Angeles, nie sili się na mądrzejszego, niż jest, nie próbuje zaskarbić sobie mojej sympatii, robiąc show. Gdybym nie wiedział, jak wygląda, nie pomyślałbym nawet, że może być aktorem. W wygodnych ciuchach, z trzydniowym zarostem i rozczochraną fryzurą gubi się w tłumie. Paradoksalnie w czasach nadmiaru bodźców i niezdrowego skupienia na indywidualizmie to właśnie skromność czyni go wyjątkowym. Wielu agentów i coachów tego zawodu jest przekonanych, że właśnie tak będą wyglądać i zachowywać się aktorzy w przyszłości.

Czytaj dalej