Rolnicy Czasu Śnienia
i
Joseph Lycett, rycina z ok. 1817 r.; dzięki uprzejmości Biblioteki Narodowej Australii
Opowieści

Rolnicy Czasu Śnienia

Maciej Świetlik
Czyta się 9 minut

Australia przed przybyciem kolonizatorów była żyznym lądem, którego rdzenni mieszkańcy uważali za swój obowiązek opiekę nad ziemią. Dziś obywatele zagrożonego rabunkową gospodarką kontynentu powoli zaczynają odkrywać mądrość dawnych Aborygenów.

Spróbować yamu! Był to jeden z głównych celów mojej pierwszej wizyty w Australii 20 lat temu. I nie chodziło mi o uprawiany na Melanezji yam, czyli pochrzyn skrzydlaty (Dioscorea alata), ale o yam daisy (Microseris lanceolata), czyli murnong – kwiatek o jadalnej bulwie będący niegdyś głównym składnikiem pożywienia Aborygenów. Nasłuchałem się o nim na zajęciach z antropologii i byłem przekonany, że zjedzenie yamu, czy też murnongu, zbliży mnie do kultury rdzennych mieszkańców Australii.

W tym celu bezskutecznie eksplorowałem Redfern, tchnące smutkiem wykorzenienia aborygeńskie przedmieścia Sydney. Nikt z pytanych nawet nie słyszał o yamie. Jedynym miejscem, w jakim udało mi się znaleźć bulwiastego Graala, była wegetariańska knajpa w hipsterskiej dzielnicy miasta – Newtown. Ale nie o to mi przecież chodziło.

Ten epizod młodzieńczego rozczarowania przypomniał mi się ostatnio podczas lektury Dark Emu, głoś­nej książki Bruce’a Pascoe. Jej tematem przewodnim jest rolnictwo rdzennych mieszkańców Australii w erze przedkolonialnej, które tak jak yam daisy nie przetrwało (niemal) spotkania z cywilizacją białego człowieka.

Rdzennych Australijczyków zwykle przedstawia się jako społeczność łowiecko-zbieracką, zatem „agrokulturę aborygeńską” można

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Z pustyni do muzeów
i
Bardkadubbu, „Marzenie krokodyla”, ok. 1979 r.© the estate of the artist licensed by Aboriginal Artists Agency Ltd.
Opowieści

Z pustyni do muzeów

Karol Sienkiewicz

Twórczość Aborygenów przez dziesięciolecia była spychana do szufladki sztuki prymitywnej, traktowana jako domena etnografii czy pamiątkarstwa. Dziś dzieła malarzy Pintupi z Papunyi uznaje się za najważniejsze osiągnięcie sztuki współczesnej w Australii. Wpisując się w estetyczne trendy i artystyczne polemiki, sztuka aborygeńska pozostaje ważnym głosem politycznym, także w konkretnych sporach o prawo do ziemi.

Papunya Tula to piaszczysta osada pośrodku pustyni, położona mniej więcej w sercu Australii. Jej nazwa oznacza w języku pintupi „miejsce spotkań mrówek miodziarek”. Na początku 1971 r. przyjechał tu nowy nauczyciel Geoffrey Bardon. Jego uczniowie niemal w ogóle nie mówili po angielsku, więc do pomocy dostał tłumacza, Aborygena Obeda Raggetta.

Czytaj dalej