Rumunia z popiołów
Przemyślenia

Rumunia z popiołów

Łukasz Knap
Czyta się 6 minut

Tematem filmu dokumentalnego HBO Colectiv jest śledztwo dziennikarskie po pożarze w klubie rockowym w Bukareszcie. W jego wyniku zginęły 64 osoby i… narodziło się społeczeństwo obywatelskie. Tragedia okazała się iskrą, która zapoczątkowała największe zmiany w Rumunii po 1989 r.

Datę 30 października 2015 r. pamięta każdy Rumun. Właśnie wtedy doszło do tragicznego w skutkach pożaru w klubie rockowym Colectiv. 26 osób zginęło na miejscu, spalonych żywcem lub stratowanych przez spanikowany tłum próbujący wydostać się przez okna i otwarte w połowie dwuskrzydłowe drzwi wyjściowe. Kolejne 38 osób zmarło w szpitalach. Wśród ofiar znalazło się czterech z pięciu członków zespołu matalcore’owego Goodbye to Gravity, który tego dnia zaprezentował premierowo materiał z nowej płyty.

Dzień później ogłoszono trzydniową żałobę narodową. Do smutku ludzi zapalających świeczki przed klubem wkrótce dołączył gniew. W klubie łamano większość przepisów przeciwpożarowych. Nie było tam nawet wyjścia awaryjnego. Ktoś przymknął na to oko i wziął w zamian łapówkę. Rumuński standard. Tym razem jednak Rumuni doszli do wniosku, że mają dość bylejakości życia publicznego i korupcji, która zabija. Władze Rumunii w tym czasie uchodziły za najbardziej skorumpowane w Unii Europejskiej. Cztery dni po tragedii 30 tys. ludzi wyszło na ulice i domagało się dymisji premiera Victora Ponty, oskarżanego wcześniej o korupcję. Protesty bardzo szybko rozlały się na cały kraj. Dzień później premier złożył dymisję, wraz z nim został odwołany cały rząd.

„Colectiv”, reż. Alexander Nanau, HBO, 2019
„Colectiv”, reż. Alexander Nanau, HBO, 2019
„Colectiv”, reż. Alexander Nanau, HBO, 2019
„Colectiv”, reż. Alexander Nanau, HBO, 2019

Nowy rozdział w historii

„Pożar w klubie Colectiv był tragedią narodową. Wyznaczył też nowy rozdział w historii Rumunii. Po raz pierwszy od rewolucji w 1989 r. ludzie tak masowo wyszli spontanicznie na ulicę, żeby zaprotestować przeciwko całej klasie politycznej i wszechobecnemu łapówkarstwu. Do ludzi przemówił symboliczny fakt, że podczas koncertu, tuż przed pożarem, zagrano piosenkę krytykującą korupcję – mówi Alexander Nanau, reżyser Colectiv. – Wpływ na to, że ludzie tak masowo wyszli na ulice, z pewnością miał fakt, że tragedia dotknęła przedstawicieli młodego pokolenia. To oni mieli zmienić ten kraj” – dodaje.

„Ta sprawa gwałtownie zmieniła relację między obywatelami i władzą. Ludzie przeczuwali, że politycy kradną publiczne pieniądze, ale teraz mieli na to dowody – mówi Cătălin Tolontan, wpływowy dziennikarz śledczy i bohater filmu dokumentalnego HBO. To właśnie on jako redaktor „Gazeta Sporturilor” z grupą dziennikarzy ujawnił fakty, które wstrząsnęły rumuńską opinią publiczną. Co najmniej 13 ofiar pożaru w klubie Colectiv zmarło w szpitalach od ran, które nie zagrażały ich życiu. Przyczyną zgonów nie były oparzenia, tylko brak zaplecza i infekcje wywołane rozcieńczonymi płynami dezynfekującymi. Jeden z lekarzy poinformował o tym redakcję dziennika, w którym pracował Tolontan. Od tego dnia on sam nie przespał spokojnie ani jednej nocy.

Zepsute państwo

Colectiv jest uchwyconym na gorąco zapisem śledztwa w sprawie nieprawidłowości, które zagrażały zdrowiu pacjentów rumuńskich szpitali. Tolontan przedstawił dowody olbrzymiej korupcji na najwyższych szczeblach władzy, ujawniające kłamstwa polityków i nieprawidłowości w służbie zdrowia. Odkrył, że dyrektorzy placówek medycznych kupowali środki dezynfekujące od chemicznego potentata Hexi Pharm po zawyżonych cenach w zamian za łapówki. Używali ich wszyscy lekarze, także chirurdzy do dezynfekcji narzędzi, narażając tym samym tysiące pacjentów na zakażenia. Po koncercie w klubie Colectiv śmiertelność z powodu zakażeń wyniosła 90 proc. Ci ludzie nie byli ofiarami wypadku, tylko zepsutego systemu społeczno-politycznego.

Ważnym bohaterem filmu jest Vlad Voiculescu, rumuński minister zdrowia w rządzie technokratów powołanym w 2016 r. Młody (miał wtedy zaledwie 33 lata), energiczny, z doświadczeniem w pracy w organizacji pozarządowej, miał ambicję, żeby przeprowadzić gruntowną reformę służby zdrowia. Chciał być uczciwy. Jako minister powiedział poszkodowanej w pożarze Tedy Ursuleanu, że otrzymała cios od dysfunkcyjnego, skorumpowanego państwa i służby zdrowia. Na koniec dodał, że nie wszystko zależy od niego, bo państwo jest od środka zepsute.

W trakcie śledztwa szef firmy Hexi Pharma Dan Condrea zginął w wypadku samochodowym. Podejrzewa się, że popełnił samobójstwo. Rządy nowego ministra zdrowia trwały zaledwie osiem miesięcy. W kolejnych wyborach do władzy wróciła skompromitowana Partia Socjaldemokratyczna. W maju 2019 r. jej przewodniczący Liviu Dragnea trafił do więzienia, gdzie do dziś odbywa karę trzech lat i sześciu miesięcy pozbawienia wolności za nadużycia związane ze sprawowaniem przez niego władzy jako przewodniczącego okręgu Teleorman.

„Tak naprawdę najważniejszymi bohaterami tego filmu są informatorzy, którzy sami skontaktowali się z dziennikarzami śledczymi. Ci, którzy wyznali, że do zakażeń doszło w szpitalach, chociaż członkowie rządu mówili inaczej. Kilka telefonów doprowadziło do upadku rządu i ujawnienia korupcji. Czasami wystarczy działanie jednej osoby, żeby zmienić wszystko” – mówi Nanau.

Dziennikarzom, którzy pracowali nad śledztwem, wielokrotnie grożono. „Silnie odczuwaliśmy presję. Wpływowi ludzie, w tym były prezydent Rumunii Traian Băsescu, straszyli nas pozwami. Wiele osób z jego partii trafiło później do więzienia” – przyznaje Tolontan.

Co zmieniła tragedia w Colectiv?

„Ludzie docenili wagę rzetelnego dziennikarstwa. Po raz pierwszy w historii rumuńskich mediów zwiększyło się zaufanie społeczeństwa do mediów, które jak nigdy wcześniej zaczęły patrzeć władzy na ręce. Skala ujawnianych nieprawidłowości i korupcji była tak wielka, że wiele osób w tym czasie zdecydowało się wyjechać z kraju. Ale ci, którzy zostali, uwierzyli, że nie mają innego wyjścia, tylko muszą wziąć sprawy w swoje ręce – mówi Alexander Nanau. Nie ukrywa, że sam też myślał o wyjeździe z kraju. – Wydaje mi się, że moje pokolenie zawsze z tyłu głowy ma myśl o ucieczce. Ja sam jako filmowiec nie czuję się więźniem granic. Jeśli moja praca będzie tego wymagać, to wyjadę. Nie będę płakał, bo nasz rząd nie widzi w ogóle potrzeb środowiska filmowego i w ogóle ludzi kultury”.

Colectiv nie kończy się happy endem. W wyborach parlamentarnych w 2017 r. zagłosowało tylko 5% uprawnionych do głosowania między 18. a 24. rokiem życia. „W trakcie tych wyborów ludzie byli bardzo zmęczeni polityką. Rząd technokratów, w którym pokładano nadzieje, zawiódł. Premier Dacian Cioloș okazał się tchórzem i oportunistą, bał się głębokich zmian i nie wspierał takich polityków jak Vlad Voiculescu. Młodzi byli rozczarowani, uważali, że nie mają na kogo głosować. To była stracona szansa. Ale zaangażowanie młodych z roku na rok na szczęście się zwiększa, co pokazały wybory do europarlamentu w 2019 r.” – tłumaczy Nanau.

Tragedia w Colectiv poza politycznym przełomem przyniosła wiele pozytywnych zmian. Przede wszystkim poprawiła się sytuacja lekarzy pracujących w szpitalach publicznych. Ich płace wzrosły aż o 70%. „Lekarze zarabiają dziś między 2500 euro a 4500 euro na rękę. Pielęgniarki między 800 a 1000 euro – mówi Tolontan. – Ich warunki pracy znacznie się poprawiły. To procentuje w czasach epidemii. Rumuni mają większe zaufanie do lekarzy. Wciąż daje im się łapówki, ale na pewno nie tak duże jak kiedyś (śmieje się). W ciągu kilku lat podejście do lekarzy zmieniło się diametralnie. Jeszcze kilka lat temu człowiek czuł się winny, że chorował i zajmował czas lekarzom. Od kiedy wiadomo, że lekarze zarabiają przyzwoite pieniądze, czujemy, że możemy wymagać od nich więcej”.

Dla Tolontana śledztwo po pożarze w Colectiv było trampoliną do dziennikarskiej kariery. Jego zespół pracuje obecnie dla dziennika „Libertatea” należącego do koncernu Ringier. Na Facebooku Tolontana obserwuje już blisko 230 tys. osób. „Dzięki tej sprawie jako dziennikarz nauczyłem się, że nie ma świętych krów. W Rumunii przez długi czas myślano o politykach i lekarzach jak o nietykalnych, niemal bogach. To się zmieniło”.

„Po pożarze w klubie Colectiv nauczyliśmy się być obywatelami. Zrozumieliśmy, że władza ma pracować dla ludzi” – uważa reżyser. Według Nanau kontynuacją pozytywnego procesu zmian, które rozpoczęły się po tej tragedii, jest czas pandemii. „Tak naprawdę dopiero dzięki koronawirusowi rumuńscy lekarze zrozumieli, że wadliwy system opieki zdrowotnej dotyka ich nie tylko jako pracowników, ale także pacjentów. Wirus nie rozróżnia lekarzy od chorych. W efekcie coraz więcej pracowników służby zdrowia kontaktuje się z dziennikarzami, żeby ujawniać różne nieprawidłowości. Nanau nie ukrywa, że dostaje sygnały o tym, że jego film zainspirował niektórych medyków do działania. Colectiv w rumuńskim HBO jest dostępny od połowy marca. W zaledwie 10 dni dokument znalazał się na pierwszym miejscu w rankingu oglądalności tej stacji.


Polska premiera Colectiv odbyła się w HBO i HBO GO 4 czerwca.


Dzięki Tobie, możemy zrobić jeszcze więcej – wesprzyj nas!
Fundacja PRZEKRÓJ

Czytaj również:

Dom Ludu
i
Casa Poporului w Bukareszcie/ Wikimedia Commons
Doznania

Dom Ludu

Błażej Brzostek

W środku zmaltretowanej stolicy Rumunii powstał pomnik pychy dyktatora. Dziś przewodnicy epatują turystów kosztownością i skalą budynku, podobno drugiego na świecie, gdy liczyć w metrach sześciennych.

Wyobraźcie sobie dyktatora, który rezyduje, dajmy na to, przy Krakowskim Przedmieściu i z nikim prócz żony nie musi konsultować swoich decyzji. Owszem, żona ma własne zdanie. Zdarza im się pokłócić w obecności doradców, którzy dyskretnie milcząc, słuchają sporu o to, pod jakim kątem nowa ulica ma przeciąć park Skaryszewski. Zwykle jego opinia przeważa, choć otoczenie szepcze, że on jest pod pantoflem. Prezydent rządzi dekretami, Sejm zbiera się, aby oklaskiwać jego mowy. Ostatnie dekrety ułatwiają skracanie rejestru zabytków, wywłaszczenia oraz wyburzenia. Ciężarówki i spychacze suną ku Saskiej Kępie. Tam miało miejsce nieszczęście: powódź uszkodziła wiele domów. Para prezydencka chodziła wśród wykrotów i ruin, w szpitalach pochylała się na dziećmi. Dostrzegła też szansę na przemianę stolicy, nie dość monumentalnej: gmach Sejmu jest mały, Sala Kongresowa przestarzała, Muzeum pęka w szwach. W ratuszu i stowarzyszeniu architektów naradzano się i nasłuchiwano. Wyciągnięto przedwojenne plany wielkiej dzielnicy, która miała być wzniesiona na wystawę światową, i posłano „na górę”. 

Czytaj dalej