
Jan Błaszczak: Naliczyłem, że w samej tylko drugiej połowie 2018 r. gracie 40, może 50 koncertów. Ile dni w roku z reguły spędzasz w trasie?
Ed Droste: Wiele zależy od roku. Po wydaniu każdego kolejnego albumu gramy około 100 koncertów. Przy czym rzadko się zdarza, abyśmy wracali do tego samego miasta. W Nowym Jorku i Los Angeles mamy po dwa występy. Ostatnio zdarzyło się to również w Chicago. Z nowym materiałem odwiedzamy więc ponad 90 miast na świecie. W Polsce gramy dziś po raz pierwszy.
Choć takie plany mieliście już wcześniej. Dziewięć lat temu mieliście zagrać na festiwalu Ars Cameralis. Wówczas nie udało się Wam jednak dotrzeć do Polski.
Niesłychanie mi przykro, że wtedy się nie udało. Dobrze to pamiętam. St. Vincent była z nami w trasie. Jechaliśmy z Hagi do Paryża. Spałem i kiedy się obudziłem, okazało się, że jesteśmy na jakiejś stacji benzynowej w Belgii. Nasz autobus się zepsuł, a wieczorem mieliśmy grać wyprzedany koncert w Paryżu. Rozpoczęła się więc dramatyczna walka z czasem, żeby zdążyć na ten występ. Dotarliśmy na miejsce godzinę po otwarciu bram. Ludzie czekali przed salą, a my lataliśmy w tę i z powrotem,