DAMN.
Kendrick Lamar
Nawet jeśli muzycznie to najsłabsza płyta Lamara, to wciąż jest pozycją obowiązkową. Choćby ze względu na wstrząsające cytaty z Fox News, rozprawę z dziedzictwem Wuja Toma i autobiograficzną końcówkę z twistem.
4
Ramona Rey
Płytą 4 artystka przypomina, że w Polsce drugiej takiej nie ma. I już nie chodzi o samą muzykę – tutaj wiele się w popie poprawiło, a i Czerniawski nie unika stylizacji – ale na poziomie ekspresji, zabawy językiem i kreowanych sensów Ramona Rey pozostaje zjawiskiem.
Narkopop
Gas
Wrócił po 17 latach, a jakby nic się nie zmieniło. Organiczne, uduchowione ambient techno Wolfganga Voigta nadal stoi w rozkroku między klubowym minimalem a wierszami Rilkego czytanymi gdzieś w szwarcwaldzkiej gęstwinie. Mnie to pasuje.
Humanz
Gorillaz
Słuchając nowej płyty Gorillaz, mam wrażenie, że Albarn i spółka spędzili więcej czasu na wysyłaniu zaproszeń niż komponowaniu piosenek. Może trochę przerysowuję, ale w przypadku tego zespołu to chyba akurat nie grzech.
Rite of the End
Stefan Wesołowski
Pierwszy utwór wbija w fotel. Ciężki drone, z którego powoli wyłaniają się dęte, rodzi skojarzenia z twórczością Jóhanna Jóhannssona, ale też z postrockową apokalipsą Godspeed You! Black Emperor. Niestety, później nie udaje się już dobić do tego poziomu.
Repetitions (Letters to Komeda)
EABS
W tym wypadku należy zacząć od utworu drugiego. Wówczas pozostanie nam się zachwycić Komedą wrocławian. Zarówno ze względu na odwagę w interpretacji, jak i dobór materiału.
No Fun
Piernikowski
Zawsze coś mi się w płytach Piernikowskiego nie podoba. Za dużo syntezatora, niepotrzebny śpiew… A potem mija tydzień, góra dwa i wiem, że to on miał rację, a ja już tylko słucham i słucham, i słucham.
This Old Dog
Mac DeMarco
DeMarco to typowy slacker – luzak wyciągnięty żywcem z pierwszych filmów Linklatera lub klipów Pavement. Jego rozmarzony gitarowy pop pozbawiony jest i aspiracji, i grama pretensji. Jest trochę jak ten tytułowy stary pies wygrzewający się w południowym słońcu.
Krautpark
Pin Park
Udany debiut Maćka Bączyka (Kristen, Robotobibok) i Maćka Polaka to improwizowana elektronika w duchu Cluster, Harmonii czy Boards of Canada. O ile w tej maszynie rzeczywiście jest jakiś duch.
Compassion
Forest Swords
Zostańmy jeszcze na moment przy tym starym psie, bo zarówno on, jak i Matthew Barnes nie uczą się już nowych sztuczek. Na szczęście Brytyjczyk miał na swoją muzykę pomysł tak wyrazisty, że ten miks dubu, R&B i samplingu wciąż działa, choć powoli trąci myszką.