
Agnieszka Drotkiewicz: Porozmawiajmy o Waszej książce W poszukiwaniu złotego jabłka. Lider Buch – śpiewnik rodzinny, którą razem napisałyście, a zapis śpiewów chasydzkich dodała Dorota Szwarcman, siostra Belli i ciocia Róży. Pięknie pokazujecie w niej to, że śpiew jest jednym z nośników pamięci.
Bella Szwarcman-Czarnota: Od kilku lat przymierzam się do napisania książki poświęconej żydowskim instytucjom kulturalnym i oświatowym w okresie międzywojennym. Chciałabym napisać o pokoleniu moich rodziców i w tym celu przeprowadziłam badania w archiwach w Nowym Jorku i w Wilnie. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że jednym z najważniejszych elementów kultury jidysz był wówczas śpiew, szczególnie śpiew chóralny. Zrozumiałam, że najpierw powinnam napisać o tym. W naszym domu, już po wojnie, nadal tak było. Muzyka była ważnym elementem wychowania mojego i mojej siostry: rodzice i najstarsza siostra mamy, która z nami mieszkała, dużo nam śpiewali, ojciec grał na fortepianie i mandolinie. I chociaż ja sama nie zostałam muzykiem, ten czas pozostawił we mnie ślad.
Róża Ziątek-Czarnota: Cała nasza rodzina jest umuzykalniona, nawet jeśli zawodowo nie jest związana z muzyką – a to sprawia, że melodia jest dla nas ważnym